Apple skacze z radości. Trump cofa cła na telefony i komputery

instalki.pl 1 dzień temu

Trump podjął decyzję o spuszczeniu z tonu jeżeli chodzi o realizowaną od niedawna politykę celną. Jak się okazuje, nałożone opłaty na import mają nie dotyczyć szeregu istotnych produktów elektronicznych. Opublikowana lista obejmuje chociażby telefony, komputery oraz układy. To dobra wiadomość zarówno dla konsumentów, jak i największych koncernów technologicznych. Apple może nie zdecydować się na podwyżkę nowych sprzętów.

Trump posłuchał Apple i innych korporacji?

Każdy kolejny dzień przynosi ze sobą nowe wieści dotyczące trwającej wojny handlowej. Nie tak dawno informowaliśmy Was o wyliczeniach dotyczących wzrostu cen telefonów. Analitycy prześcigali się w podawanych kwotach – najczęściej jednak widzieliśmy wieści o podwyżkach sięgających choćby 40 procent. Istnieje spore prawdopodobieństwo, iż niedługo wszystko wróci do normy.

  • Sprawdź także: Tak mogą wzrosnąć ceny telefonów Apple po cłach Trumpa

Należy jednak brać poprawkę na improwizacyjny styl aktualnej polityki Stanów Zjednoczonych – równie dobrze jutro możemy dowiedzieć się, iż wszystkie cła powrócą i sprzęt Apple będzie kosztował o sto procent więcej. Skupmy się jednak na tym, co w tej chwili wiadomo. Udostępnione wieści należą bowiem do tych z gatunku niezwykle pozytywnych.

Administracja prezydenta USA opublikowała nowe wytyczne w zakresie produktów objętych cłami. Jak wynika z komunikatu Służby Celnej i Granicznej Stanów Zjednoczonych, ogłoszone 2 kwietnia cła nie obejmą swoich zasięgiem m.in. telefonów, komputerów, telewizorów, ogniw słonecznych, półprzewodników czy kart pamięci. Tym samym sprowadzanie tych komponentów będzie odbywać się po stawkach obowiązujących sprzed pamiętnego dnia, gdy Donald Trump ogłosił tzw. Dzień Wyzwolenia kraju.

iPhone 16e / Źródło zdjęcia: instalki.pl (Anna Borzęcka)

Oczywiście nie znamy motywacji prezydenta, ale możemy domyślać się, iż zmiany mają związek z naciskami branży technologicznej. Niezadowolenie z objętej strategii wyrażało chociażby Apple, które oberwałoby przez wzrost ceł niemalże najbardziej. Zdecydowana większość telefonów tego producenta powstaje bowiem na rynku chińskim (mniej więcej 80%). Nic więc dziwnego, iż firma na wszelki wypadek opracowuje plan dywersyfikacji produkcji. Taki krok wykonał chociażby Samsung, gdzie główne fabryki znajdują się w Indiach czy Wietnamie.

Czy to koniec globalnych problemów?

Jak wspomniałem na samym początku, warto podchodzić do ogłoszeń Trumpa z odpowiednią dawką dystansu. Nikt nie wie jaką decyzję prezydent podejmie jutro bądź za tydzień. Początkowo mieliśmy do czynienia z cłami wzajemnymi, które zostały wyliczone w absurdalny sposób (prawdopodobnie wykorzystano sztuczną inteligencję). Potem doszło do zawieszenia ceł ze względu na chęć negocjacji przez kilkadziesiąt państw.

Nie wstrzymano jednak ceł na Chiny, które w tej chwili wynoszą aż 145 procent. Teraz spod prawa wyjęto sporo produktów elektronicznych, więc zobaczymy jak to wszystko wpłynie na ceny produktów mających zadebiutować na łamach tego roku. Pozostaje mieć nadzieję, iż nie dojdzie do eskalacji konfliktu międzynarodowego.

  • Przeczytaj również: Te trzy iPhone’y mogą nie otrzymać już wsparcia dla iOS 19

Unia Europejska oczywiście również wstrzymała cła odwetowe, choć trzymajmy kciuki, by nie doszło też do opóźnienia planów zwiększenia lokalnej produkcji poszczególnych dóbr. Lepiej być przygotowanym na wszystkie okoliczności.

Źródło: U.S. Customs and Border Protection / Zdjęcie otwierające: Apple, unsplash.com (@historyhd)

AppleciekawostkiiPhonesmartfony
Idź do oryginalnego materiału