Bitwa o czeskich wyborców: Manipulacja i propaganda u bram

publica.pl 2 dni temu

Gdy czeskie agencje bezpieczeństwa ostrzegają przed operacjami wpływu prowadzonymi przez Rosję, jeszcze większym zagrożeniem mogą okazać się krajowi aktorzy polityczni. To oni nagłaśniają teorie spiskowe, atakują media publiczne i przesuwają główny nurt polityczny coraz bardziej na prawo.

Szef czeskiego kontrwywiadu BIS, gen. Michal Koudelka, ostrzegł w styczniu, iż kampania poprzedzająca jesienne wybory parlamentarne w Czechach stanie się celem dezinformacji rozprzestrzenianej za pośrednictwem platform internetowych i mediów społecznościowych.

„Podobnie jak Rumunia i Mołdawia, Republika Czeska jest jednym z państw, które są głównymi celami przewrotowych operacji wpływu, informacyjnych i cybernetycznych, prowadzonych i koordynowanych przez organy rosyjskiej władzy państwowej” – stwierdził Koudelka podczas konferencji parlamentu poświęconej zagranicznej ingerencji w Czechach.

Wezwał Unię Europejską i jej państwa członkowskie do wywierania presji na duże platformy internetowe, takie jak TikTok, aby zwiększyły transparentność swoich działań i umożliwiły „szybsze oraz łatwiejsze wykrywanie fałszywych treści”. Według Koudelki, od czasu pandemii COVID-19 w Czechach zakorzeniła się dobrze zorganizowana krajowa sieć dezinformacyjna, zdolna do mobilizowania różnych grup społecznych i wpływania na opinię publiczną.

Czeskie służby bezpieczeństwa podejmowały działania przeciwko zagranicznym propagandystom, m.in. nakładając sankcje na prokremlowską platformę medialną Voice of Europe przed ubiegłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jednak jeszcze większym wyzwaniem może być walka z rodzimymi podmiotami wzmacniającymi zagraniczną propagandę.

Ostrzeżenie Koudelki pada w momencie, gdy populistyczna partia ANO, kierowana przez byłego premiera i miliardera Andreja Babiša, szykuje się do powrotu do rządu. ANO, które wcześniej korzystało z sieci dezinformacyjnych, w tej chwili promuje bardziej agresywny eurosceptyczny program, domagając się zniesienia Zielonego Ładu UE i większej suwerenności Czech.

Babiš i liderzy ANO przejęli również retorykę pokojową Kremla i Trumpa, forsując ideę zawieszenia broni na warunkach dyktowanych przez Rosję.

Czy Babiš będzie potrzebował skrajnej prawicy, by wrócić do władzy?

Babiš prowadzi intensywną kampanię w uboższych północnych regionach przemysłowych, a ANO regularnie notuje poparcie na poziomie około 35% – wyraźnie wyprzedzając koalicję SPOLU premiera Petra Fiali, która z trudem przekracza 20%. Przy malejącej popularności Fiali, także wśród miejskich liberałów, ANO pozostaje faworytem jesiennych wyborów.

Zwycięstwo ANO oznaczałoby powrót Babiša do władzy sześć lat po tym, jak jego rząd stanął w obliczu największych protestów w Czechach od upadku komunizmu w 1989 roku. Choć deklaruje on dążenie do samodzielnej większości, może być zmuszony do poszukiwania koalicyjnych sojuszników.

Jednym z możliwych partnerów jest neoliberalna ODS Fiali, której eurosceptyczne skrzydło reprezentuje m.in. europoseł Alexandr Vondra – znany zwolennik Donalda Trumpa i nurtu konserwatywno-narodowego. Niektóre media spekulowały także o potencjalnej współpracy ANO z centrowymi Burmistrzami i Niezależnymi (STAN), jedną z partii obecnej koalicji rządzącej.

Bardziej kontrowersyjnym rozwiązaniem byłoby poszukiwanie wsparcia u ugrupowań nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych, takich jak Czexit SPD Tomio Okamury, które otwarcie zabiega o sojusz z ANO. Choć Babiš w przeszłości unikał oficjalnej koalicji z SPD, niejednokrotnie korzystał z jego poparcia przy kluczowych decyzjach legislacyjnych.

ANO i SPD połączyły siły w 2020 r., aby wysłać swoich delegatów do Rady Nadzorczej Czeskiej Telewizji. Wśród nich znaleźli się kandydaci, którzy podali w wątpliwość działalność publicznego nadawcy, tacy jak konserwatywna ekonomistka Hana Lipovská i prezenter internetowego kanału XTV Lubomír „Xaver” Veselý, który na krótko przed głosowaniem w maju 2020 roku wystąpił w słowackim radiu konspiracjonistycznym Slobodný vysielač.

Skrajnie prawicowy zwrot

Od tego czasu ANO przesunęła się wyraźnie na skrajnie prawicowe pozycje, stając się jedną z partii założycielskich Patriotów dla Europy – w tej chwili trzeciej co do wielkości grupy w Parlamencie Europejskim. Zwrot ten nastąpił po wyborach do PE w 2024 roku, w których Czechy odnotowały wzrost popularności skrajnie prawicowych i nacjonalistycznych kandydatów.

Wśród sojuszników ANO w Patriotach dla Europy znajdują się m.in. Motoristé (Zmotoryzowani) – antyekologiczna partia, która zdobyła dwa mandaty Parlamencie Europejskim. Jej liderem jest Filip Turek, były sprzedawca wątpliwych domowych „leków” na COVID-19, znany w czeskich mediach ze swojej kolekcji nazistowskich i faszystowskich pamiątek oraz wykonywania hitlerowskiego pozdrowienia.

Innym potencjalnym partnerem jest czerwono-brązowa koalicja STAČILO!, kierowana przez Czeską Partię Komunistyczną (KSČM) pod wodzą Kateřiny Konečnej. Jej zwrot w stronę narodowego konserwatyzmu zapewnił jej trzecią z rzędu kadencję w PE, a zarazem pierwszą jako przewodniczącej KSČM. Konečná objęła funkcję w 2021 roku, po tym jak jej partia po raz pierwszy w historii Czech nie przekroczyła progu wyborczego do parlamentu krajowego.

STAČILO! skupia również postaci takie jak Daniel Sterzik, prokremlowski bloger znany pod pseudonimem Vidlák. Jego obecność na listach wyborczych doprowadziła do rezygnacji wieloletniego członka KSČM Jiříego Dolejša, który określił STAČILO! mianem „populistycznego projektu”. Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, iż Sterzik publikuje na stronie Nová republika – portalu wspieranym przez SPD, uznanym przez czeską wyszukiwarkę Seznam za źródło dezinformacji.

Sterzik, pełniący funkcję asystenta europosła STAČILO! Ondřeja Dostála, jest podobno w tej chwili objęty dochodzeniem Parlamentu Europejskiego w związku z naruszeniem zasad etycznych. Chodzi o jego wypowiedzi na temat liberalnej czeskiej eurodeputowanej Danuše Nerudovej – w których wzywał do „marginalizacji i likwidacji” Czeskiej Telewizji oraz określał „dziennikarzy mainstreamowych” mianem „liberałów – największej plagi”.

Bitwa o media publiczne i liberalny mainstream

Ataki na media publiczne nasiliły się w całym obozie populistyczno-nacjonalistycznym. ANO i SPD blokowały kilkukrotnie obrady Izby Poselskiej, aby opóźnić przyjęcie rządowego projektu ustawy podnoszącej opłaty koncesyjne dla Czeskiej Telewizji (CT) i Czeskiego Radia (CRo) – kluczowych źródeł finansowania mediów publicznych. Ostatecznie, po półtorarocznym procesie legislacyjnym, ustawa została zatwierdzona 5 marca.

To pierwsza podwyżka dochodów dla CT od 17 lat i dla CRo od 20 lat, choć, jak zauważył czeski portal Mediář, przez cały czas nie rekompensuje wzrostu inflacji w tym okresie.

Przepisy mogą wejść w życie w maju i powinny powstrzymać media publiczne przed dalszymi cięciami budżetowymi i ograniczaniem produkcji. Aby uchwalić ustawę, jej pierwotny projekt został jednak złagodzony, poprzez rezygnację z misji zwalczania dezinformacji. Dochody CT i CRo ze sponsoringu i reklam zostały również zredukowane.

Media publiczne, kontrolujące 30% rynku telewizyjnego (CT) i 25% radiowego (CRo), stały się obiektem rosnącej presji ze strony sektora prywatnego, którego głównymi graczami są wielkie grupy inwestycyjne, takie jak PPF i Kaprain. Jednak to właśnie populistyczna i skrajnie prawicowa opozycja była najgłośniejsza w swojej krytyce.

Sprzeciw wobec nadawców publicznych stał się jednym z czynników jednoczących populistyczne i skrajnie prawicowe partie – zarówno w czasie rządów Andreja Babiša, jak i później, gdy ANO przeszła do opozycji. Już w ubiegłym roku ANO i SPD broniły Xavera Veselého przed próbami usunięcia go z Rady Czeskiej Telewizji, mimo jego wulgarnych ataków na słowacką liberalną byłą dyplomatkę i aktorkę Magdę Vašáryovą oraz obraźliwych wypowiedzi na temat kobiet-dziennikarek.

Na antymedialnej retoryce skorzystały także partie nacjonalistyczne i populistyczne, takie jak Motoristé i STAČILO!, funkcjonujące w dynamicznym ekosystemie dezinformacyjnym, gdzie media publiczne są regularnie oczerniane. Badanie przeprowadzone przez CVVM, afiliowane przy Czeskiej Akademii Nauk, wykazało, iż brak zaufania do mediów głównego nurtu jest charakterystyczny dla nieugiętych zwolenników teorii spiskowych.

Według sondażu CVVM, będącego częścią szeroko zakrojonego projektu Society of Distrust, przeprowadzonego przez kilka renomowanych instytucji badawczych i opublikowanego przez Czeskie Radio, skrajni zwolennicy teorii spiskowych stanowią 6% społeczeństwa. 12% Czechów określono jako umiarkowanych zwolenników teorii spiskowych związanych z COVID-19, a 10% jako łagodnych zwolenników yeprii spiskowych związanych z imigracją. Society of Distrust wykazało również, iż ogólne zaufanie do prasy w Czechach systematycznie spadało w ostatniej dekadzie, osiągając poziom poniżej 40% w 2022 roku.

Sposób konsumpcji mediów różni się między tymi grupami. Osoby wierzące w spiski dotyczące COVID-19 czerpią informacje głównie z mediów komercyjnych, natomiast zwolennicy teorii spiskowych związanych z migracyją korzystają zarówno z mediów publicznych, jak i źródeł dezinformacyjnych.

Dezinformacja klimatyczna również przeniknęła do mainstreamu, przyczyniając się do powszechnego niezrozumienia Zielonego Ładu w czeskim społeczeństwie.

Badanie przeprowadzone przez think tank ekologiczny Institut 2050 wykazało, iż 39% Czechów wierzy, iż Zielony Ład zakazuje sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi po 2035 roku. Tymczasem mniej niż jedna trzecia badanych zdaje sobie sprawę, iż to nieprawda, a kolejna jedna trzecia pozostaje w tej kwestii niezdecydowana.

Zasadzka na dyskurs publiczny

Presja na dyskurs publiczny nie ogranicza się wyłącznie do spraw krajowych. Słowacki premier Robert Fico coraz częściej angażuje się w czeską debatę polityczną. W jego rządzie zasiada Martina Šimkovičová, była prezenterka prorosyjskiego kanału propagandowego TV Slovan, w tej chwili pełniąca funkcję minister kultury Słowacji.

Na początku marca Fico rozpowszechnił bezpodstawne oskarżenia o ingerencję czeskich polityków i mediów w wewnętrzne sprawy Słowacji.

Jego retoryka, oparta na dezinformacji, nie tylko podsyca nastroje wśród radykalizującego się elektoratu, ale również stanowi wyraźne poparcie dla Andreja Babiša. „W Czechach tworzycie narrację: 'Uważajcie, Andrej Babiš będzie taki sam jak Robert Fico’” – stwierdził na konferencji prasowej.

Przed nami kampania wyborcza naznaczona manipulacją i radykalnym programem narodowo-konserwatywnym, który wpisuje się w interesy Kremla. Najdobitniej uwidoczniło się to w momencie, gdy Tomio Okamura został pozbawiony immunitetu parlamentarnego i objęty policyjnym śledztwem w związku z rasistowską kampanią antyimigracyjną SPD.

Burzliwa kampania wyborcza i niepewne perspektywy walki z propagandą

Okamura wykorzystał tę sytuację, by zwiększyć swoją obecność w mediach, przedstawiając się jako ofiara rzekomych prześladowań politycznych i cenzury – narracji szeroko rozpowszechnionej w środowiskach dezinformacyjnych. Jego obrony gwałtownie podjęła się Kateřina Konečná, liderka Komunistycznej Partii Czech i Moraw, twierdząc, iż wolność słowa jest zagrożona.

„Okamura z upodobaniem eksponuje swoje plakaty wszędzie, gdzie może. Czerpie satysfakcję z roli męczennika” – zauważył Martin Čaban, komentator portalu Seznam Zprávy. Dodał, iż wyznaczenie granic wolności słowa to „złożona i trudna kwestia” – zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej, gdy sprawy te stają się wyjątkowo naładowane politycznie.

Nawet jeżeli jesienne wybory wyłonią mniej radykalny rząd, na przykład z udziałem populistycznego ANO, ale bez konieczności polegania na skrajnej prawicy, prawdopodobnie nie będzie on szczególnie skłonny do wprowadzania rozwiązań ograniczających dezinformację i zagraniczne manipulacje.

ANO i inne ugrupowania o eurosceptycznym zabarwieniu już od dłuższego czasu operują hasłami zbieżnymi z prokremlowską propagandą – od ostrej krytyki polityki klimatycznej, przez postulaty cięć budżetowych, po wezwania do ograniczenia roli mediów publicznych. Tematy te zostały włączone do krajowego dyskursu politycznego i skutecznie mobilizują elektorat, przesuwając debatę polityczną w ich stronę.

Jedynym realnym czynnikiem mogącym wywrzeć presję na przyszły rząd w kwestii walki z dezinformacją i zagraniczną ingerencją mogą okazać się regulacje na poziomie Unii Europejskiej. Przykładem może być dyrektywa UE o ochronie sygnalistów – czeski parlament wdrożył ją do prawa krajowego dopiero w 2023 roku, i to tylko w obliczu groźby rosnących kar ze strony unijnych sądów.

Foto. Petr Wagner, Flickr, Public domain.

Tekst ukazał się w języku angielskim 12 marca 2025 na Visegrad Insight.

Idź do oryginalnego materiału