O przyszłości, AI i regulacjach w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej z noblistą Josephem E. Stiglitzem rozmawia Aleksandra Wójtowicz.
Joseph E. Stiglitz – urodzony w 1943 roku amerykański ekonomista. Laureat Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii za analizę rynków charakteryzujących się asymetrią informacji, którą otrzymał razem z George’em Akerlofem i Michaelem Spence’em. Od 2003 roku posiada tytuł profesora akademickiego Columbia University, był również głównym ekonomistą Banku Światowego.
Aleksandra Wójtowicz: Co nas czeka?
Joseph E. Stiglitz: Stoimy u progu wielkiej rewolucji technologicznej. Tempo innowacji przyspiesza w sposób bezprecedensowy. Z jednej strony, sztuczna inteligencja niesie ze sobą potencjał rozwiązywania wielu problemów, z którymi boryka się współczesny świat. I nie chodzi tu o większą efektywność reklam, ale fundamentalne kwestie rozumienia świata, jak podstawowe prawa biologii, w tym mechanizmy działania białek. Z drugiej strony, są przynajmniej trzy rzeczy, którymi powinniśmy się martwić.
Jedna z nich jest dość wtórna i oczywista – to wzrost nierówności spowodowany zmniejszonym zapotrzebowaniem na pracowników fizycznych, wykonujących powtarzalne prace. To duża część całego rynku pracy. Choć potencjał produkcji całej gospodarki wzrósł, co oznacza, iż ogółem sytuacja ekonomiczna każdej i każde go może być trochę lepsza; to jeżeli nie pojawią się odpowiednie regulacje, w dalszym ciągu będziemy obserwować pogarszającą się sytuację na rynku pracy.
Drugi problem związany jest z możliwością tworzenia dezinformacji na niespotykaną dotychczas skalę. Zdolność generowania treści w tak krótkim czasie, dla tak dużej grupy odbiorców wykracza poza wszelkie normy, które znamy z przeszłości.
Trzecia kwestia związana jest bardziej z bezpieczeństwem wewnętrznym. Mówiąc wprost: staliśmy się zależni od naszego sprzętu. Jednocześnie więc, wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, będziemy bardziej podatni na coraz częstsze ataki hakerskie. A na świecie są przecież aktorzy tacy, jak Rosja, którzy z tej możliwości skorzystają.
Z drugiej strony, w kontekście użycia AI, sztuczna inteligencja może zwiększyć umiejętności ataku, ale i do obrony. W niektórych obszarach, wydaje się, iż zdolność szyfrowania wzrosła szybciej niż zdolność deszyfrowania. Uczenie maszynowe może początkowo zostać wykorzystane do ataku, ale potem może również uczyć się obrony.
A jak ma się sprawa ze wzrostem nierówności między państwami?
Technologie mogą na dwa sposoby wpłynąć na wzrost nierówności między państwami – prawie tak, jak w przypadku nierówności wewnątrzpaństwowych, choć z jedną kluczową różnicą.
Po pierwsze, obniżają wartość niewykwalifikowanej siły roboczej, a nie które kraje mają proporcjonalnie większy odsetek niewykwalifikowanych, niewykształconych pracowników. Jednocześnie zwiększa to wartość określonego zestawu umiejętności, który częściej występują u pracowników w innych krajach. W efekcie kraje rozwijające się staną przed prawdziwym problemem.
W Stanach nierówności byłyby większe, ale jako kraj posiadamy nie proporcjonalnie większy udział w rynku sztucznej inteligencji i związanych z nią umiejętności. Różnica między nami a innymi krajami polega na tym, iż w Stanach mamy rząd, który może dokonywać redystrybucji, co w demokracji można uznać za normalny proces.
Niemniej, na poziomie międzynarodowym, nie mamy takich mechanizmów, także redystrybucja nie będzie zbyt wielka.
A skuteczna regulacja AI?
Jest to możliwe, ale sama regulacja nie obejmie i nie rozwiąże wszystkich wymiarów nierówności. Nie ma możliwości, aby regulacja zajęła się Rosją. Tak się nie stanie. Jednak w obrębie kraju potencjał do ograniczania wielu cyfrowych szkód jest bardzo duży. Przykład: grupy antyszczepionkowe – dezinformacja ruchów antyszczepionkowych została dość skutecznie usunięta.
Naprawdę?
Google i Facebook pokazały, iż są w stanie to ograniczyć. Nie zrobili tego w pełni, ale udowodnili, iż mogą to zrobić, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Tak, więc w wielu obszarach możemy te kwestie regulować, mamy zarówno cały zestaw przepisów europejskich, jak i przepisy dotyczące odpowiedzialności. Dysponujemy zarówno zachętami, jak i karami, jeżeli odpowiednie działania nie będą podejmowane. Wiele szkód cyfrowych, jak mowa nienawiści, niebezpieczne zachowania, takie jak antyszczepionkowcy, ruchy antyklimatyczne, mogą być ograniczane i powstrzymywane – jeżeli jesteśmy gotowi to zrobić. I mamy do tego zdolność.
Pozostaje pytanie, czy to zrobimy.
Europa to zrobi. Nie jestem pewien, czy zrobią to Stany Zjednoczone, ponieważ jest zbyt wielu republikanów, którzy zajmują się teoriami spiskowymi i fake newsami. Zawsze istnieje możliwość, iż coś się wydarzy w partii republikańskiej.
Jest jeszcze jeden aspekt regulacji. Chiny mają w rzeczywistości bardzo imponujące kontrole regulacyjne dla różnych celów. Mogą zamknąć wszystko, co im się nie podoba i używają tej możliwości do nadzoru. Nie jest to atrakcyjny model, ale pokazali, iż opresyjne państwo może wykonać całkiem dobrą robotę.
Co pozostało Europie? Czy jest skazana na upadek?
Myślę, iż Europa jest jedynym miejscem, w którym cyfrowe szkody będą regulowane. Nieidealnie regulowane, ale jednak kontrolowane. Jestem pełen nadziei.
I jeżeli tak się stanie, iż tylko Europa to ureguluje, a myślę, iż tak się stanie, to Stany Zjednoczone rozpoczynają bardzo ryzykowną strategię. Kraj, w którym kwitną fake newsy, podcasty typu Joe Rogan zyskują na znaczeniu. Widzę możliwość coraz większej liczby konfliktów społecznych.
Klimat, technologia, regulacje dotyczące dezinformacji – jak będą na siebie oddziaływać? Jak to, co dzieje się w USA, wpływa na Europę, w tym na Polskę.
Europa ma zdolność to ustalenia, czy i kiedy, Google i Facebook, przestrzegają pra wa europejskiego. Zostali już ukarani grzywną, gdy tego nie zrobili.
Technologia interakcji i zmiana klimatu – jak wpłynie na światową politykę?
Europa w szerszym ujęciu osiągnęła pewien stopień konsensusu w sprawie klimatu, którego dezinformacja nie jest w stanie zniszczyć. Stany Zjednoczone są w innym świecie, którego nie rozumiem. Jest coraz gorzej, ponieważ partia republikańska i wielu czołowych przywódców politycznych zdecydowało, iż politycznie atrakcyjne jest twierdzenie, iż zmiana klimatu jest mistyfikacją. Tak więc przekonali wystarczającą liczbę wyborców.
W niektórych przypadkach społeczność międzynarodowa będzie musiała powiedzieć Stanom Zjednoczonym, iż niezależnie od tego, czy wierzycie w zmiany klimatu, czy nie, jeżeli czegoś nie zrobicie, nie wpuścimy waszych brudnych rzeczy do naszych krajów. Abstrahując czy Stany zostaną przekonane. jeżeli nie, zapłacą za to cenę.
Koszt regulacji gigantów technologicznych nie stanowi aż tak dużego problemu. Został on wyolbrzymiony. Te firmy są bardzo dochodowe, a niewielka część ich zysków mogłaby zostać przeznaczona na podatek regulacyjny. Podobnie jak w przypadku biletu lotniczego, którego cena obejmuje koszty zapewnienia bezpieczeństwa, tak i w przypadku tych firm powinno się uwzględniać koszt regulacji i ochrony. Częścią każdego systemu jest jego koszt społeczny. A gdyby aktorzy byli bardziej odpowiedzialni, koszt bezpieczeństwa byłby niższy. Twierdzenie, iż jest to zbyt drogie, jest absurdalny. Koszty są proporcjonalne do wartości. Wartość jest proporcjonalna do zysku.
Ludzie tego nie wiedzą.
Nie udało nam się jeszcze ująć tego w odpowiednie ramy. Regulacja mediów społecznościowych jest finansowana z podatku od mediów społecznościowych to sprawa polityczna. Platformy społeczne nie chcą podatku – a kto chce?
Moje odczucie jest takie, iż wszystko to jest stosunkowo nowe. jeżeli Europie uda się wypracować odpowiednie ramy regulacyjne, stworzy to pewne normy. jeżeli będziemy mieli lepsze regulacje, poprawi to jakość, a koszt regulacji spadnie.
—
Materiał powstał we współpracy z Club Alpbach Poland – organizacją zrzeszającą polskich stypendystów European Forum Alpbach – konferencji, która od 1945 stanowi wiodącą platformę dyskusji o przyszłości Europy.
—
Foto. Lukasz Radziejewski, Flickr, Public domain.
—
Tekst ukazał się w numerze Res Publiki Nowej „Bezpieczeństwo gospodarcze, głupcze!”.