Pomimo powołania w zeszłym tygodniu nowego rządu, w Serbii przez cały czas realizowane są protesty przeciwko korupcji, a studenci od dziewięciu dni blokują budynki telewizji publicznej.
Po masowej demonstracji, która 15 marca zgromadziła setki tysięcy ludzi na ulicach Belgradu, ruch antyrządowy nie traci tempa. Od dziewięciu dni studenci blokują wejście do serbskiego nadawcy publicznego (RTS), oskarżając go o ignorowanie protestów i służenie interesom władz.
„Zdecydowana większość stacji radiowych, kanałów telewizyjnych i gazet rozpowszechnia propagandę lub dezinformację” – powiedział Branko Čečen, były dyrektor Centrum Dziennikarstwa Śledczego Serbii (CIJS). Zauważył, iż pracownicy krajowego nadawcy są „ręcznie sterowani”. „W tej chwili w stacji jest więcej policjantów niż pracowników” – dodał.
Studenci deklarują, iż zniosą blokadę RTS, gdy na czele Urzędu Regulacji Mediów Elektronicznych (REM), którego rolą jest zapewnienie pluralizmu opinii i sankcjonowanie podżegania do nienawiści i przemocy, stanie nowe kierownictwo.
Żądania te zostały odrzucone przez Borisa Bratinę, nowo mianowanego ministra informacji, który stwierdził, iż są one „wyraźnie polityczne”. Bratina, były członek skrajnie prawicowej organizacji 1389, trafił na pierwsze strony gazet w 2009 roku za spalenie flagi UE podczas protestu z okazji dziesiątej rocznicy bombardowania Jugosławii przez NATO.
Źródło: Euractiv
Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium