
Europa ma plan dla rozwoju AI na kontynencie — plan działań opracowanych przez Komisję Europejską. Plan, który ma zapewnić, iż nasz kontynent będzie liderem w rozwoju AI. No, może jednym z liderów.
Europa ma problem z AI. I tym problemem na pewno nie jest brak talentów. W OpenAI jest spora grupa polskich specjalistów na czele z Wojciechem Zarembą i głównym naukowcem firmy, Jakubem Pachuckim. Jedną z najlepiej znanych osobowości świata AI jest Słowak Andrej Karpathy. Problem polega na tym, iż ci Europejczycy robią karierę w amerykańskich firmach. A europejska sztuczna inteligencja, cóż, nie przoduje.
Europa ma plan dla AI
Europa, a konkretniej Komisja Europejska, chciałaby, żeby ten stan się zmienił. Chciałaby, żeby nasz kontynent stał się jednym z liderów AI (ang. a global leader in AI). Trochę mniej niż jedyny lider (ang. the leader), ale plan, biorąc pod uwagę stan amerykańskiej czy chińskiej AI w porównaniu z europejską i tak wydaje się ambitny.
Pierwszym elementem planu jest zbudowanie infrastruktury dla szucznej inteligencji. Będziemy mieć „fabryki AI” oparte na istniejącej sieci superkomputerów EuroHPC. Do tego gigafabryki AI, czyli potężne centra danych z ponad 100 000 zaawansowanych procesorów AI każda. Prawdopodobnie jednak nie w Polsce. Decyzją administracji Joe Bidena Polska może otrzymać raptem 50 000 takich procesorów rocznie. Ot, taki ukłon Amerykanów w stosunku do wiernych sojuszników.
Plany dotyczą również sektora prywatnego (również prawdopodobnie amerykańskiego). UE planuje wprowadzić „Cloud and AI Development Act” mający na celu zwiększenie mocy centrów danych w UE, uproszczenie procedur administracyjnych i promowanie zrównoważonego rozwoju tej infrastruktury. Celem jest, co najmniej, potrojenie mocy centrów danych w ciągu 5-7 lat i osiągnięcie poziomu zaspokajającego potrzeby UE do 2035 roku.
Drugim elementem są dane — Europa w nie opływa, ale nie umie z nich korzystać. A dane to krwiobieg sztucznej inteligencji. Teraz ma być lepiej — dane mają swobodniej przepływać między sektorami i mają być udostępnione deweloperom AI.
Trzecim elementem ma być jak najszersza implementacja AI, zarówno w europejskim sektorze prywatnym, jak i publicznym. To tu prawdopodobnie UE lokuje największe nadzieje — nie w budowie europejskich modeli bijących na głowę amerykańskie i chińskie, ale w wykorzystaniu ich do budowy konkretnych narzędzi AI.
Niezbędnym elementem budowy europejskiego AI musi być też czynnik ludzki. Począwszy od — wspomnianej powyżej — ucieczki talentów do USA do nauczenia zwykłych obywateli jak z AI korzystać.
Wystarczająco ambitny?
Przy czytaniu dokumentu Komisji Europejskiej uderzył mnie jeden aspekt — jego znaczne podobieństwo do opublikowanego dosłownie parę dni temu planu OpenAI dla sektora AI w Europie. Podobne postulaty — infrastruktura, dane, implementacja, czynnik ludzki… Ale podobny jest też pewien brak ambicji dla europejskiej AI. W przypadku OpenAI trudno się spodziewać, by firma ta postulowała powstanie europejskich konkurentów dla jej produktów. Ale brak ambicji KE w kierunku budowania najbardziej zaawansowanej AI zastanawia.
Drugim obszarem, gdzie ambicje są chyba niewystarczające, jest kwestia języków. UE teoretycznie jest jednolitym rynkiem — choć co do jego jednolitości spore zastrzeżenia zgłaszał w swoim słynnym raporcie Mario Draghi.
Jedną ze sporych barier dla jednolitego rynku — zwłaszcza w usługach cyfrowych, a więc i AI — jest fakt, iż w Europie mamy 24 oficjalne języki — i parę dodatkowych nieoficjalnych. A do konsumenta (i do obywatela) trzeba dotrzeć w języku, który zna. Chyba więc czas, by UE stworzyła wielojęzyczną AI. Co prawda powstało wspierane przesz UE konsorcjum ALT-EDIC, które ma przygotować zasoby językowe dla AI, zwłaszcza dla mniejszych języków, jednak to trochę mniej niż program stworzenia AI mówiącego wszystkimi językami Unii.
Źródło zdjęcia: Christian Lue/Unsplash