Jak dorobić na wakacje? Przyglądamy się propozycjom „guru zarabiania” na Instagramie!

homodigital.pl 2 miesięcy temu

Na Instagramie wszyscy chcą dla Ciebie dwóch rzeczy. Wszelkiego dobra i góry pieniędzy. O ile szanuję dzielenie się dobrym słowem i myślą, o tyle obietnice obcych ludzi, iż dzięki ich radom zarobię fortunę, budzą moją nieufność. Czy zarabianie na Instagramie to największy scam naszych czasów, czy naprawdę można tam dorobić sobie do wypłaty?

Okres wakacyjny sprawia, iż jesteśmy odważniejsi i bardziej przebojowi, zmieniamy towarzystwo, w którym się obracamy, chętniej sięgamy po nieznane i wymyślamy siebie na nowo. Na tej odwadze i chęci próbowania nowych rzeczy, rosną — jak grzyby w publicznym basenie — profile osób, które obiecują, że, działając na Instagramie, zarobisz fortunę. I wbrew pozorom nie mówię tu o osobach, które uczą influencer marketingu i ogólnie zawodu influencera – zawodu trudnego, czasochłonnego, ale jednak zawodu – tylko o osobach, które opowiadają, jak w kilka tygodni można zarobić kilka tysięcy. I twierdzą, iż są na to żywym przykładem.

Jak zarabiać na Instagramie?

Wśród najpopularniejszych trendów na zarabianie na Instagramie zauważyłam: faceless marketing (pisaliśmy o tym zjawisku w artykule Faceless marketing – Instagram bez twarzy. Biznes czy scam?), marketing afiliacyjny, tworzenie „contentu” (czyli treści na media społecznościowe), tworzenie kursów i ich sprzedawanie, a także… odsprzedawanie kursów.

To nie wszystkie proponowane możliwości zarobku w sieci – niektórzy zachęcają też do zostania Wirtualną Asystentką, tak jakby to był zawód, którego można nauczyć się na weekendowym kursie (w skrócie: nie można; wirtualna asystentka powinna ogarniać Canvę, tworzenie grafik, zarządzanie harmonogramem, pomagać w kontaktach z klientem, często oczekiwaną umiejętnością jest też obsługa WordPressa, pisanie tekstów i wiele więcej). Pojawiają się też propozycje, by zacząć zarabiać na zleceniach łapanych w sieci – to całkiem niezła rada, jeżeli przyjmiemy, iż mamy umiejętność, której ktoś potrzebuje. Na czym jednak polegają te zajęcia, które – podobno – od ręki zagwarantują nam spory zastrzyk gotówki?

Marketing afiliacyjny na Instagramie

Marketing afiliacyjny to zarabianie na polecaniu konkretnych produktów. Znany jest, można powiedzieć, od zarania sieciowych dziejów. Marketing afiliacyjny popularny był na blogach, dziś go możesz spotkać w artykułach, choćby w prasie. Sama procedura jest bardzo prosta: ktoś Ci zleca reklamę produktu i generuje specjalny link do sklepu z tym produktem.

Link wyróżnia to, iż dzięki niemu zleceniodawca może śledzić, z którego miejsca w sieci ktoś w niego kliknął i czy faktycznie dokonał zakupu. W praktyce wygląda to na przykład tak: dostajesz specjalny link do sukienki. Publikujesz go w swoich mediach społecznościowych. Gdy ktoś z Twoich obserwatorów kliknie i kupi, Ty dostajesz procent od sprzedaży albo ustaloną wcześniej prowizję.

Każdy, kto choć trochę interesuje się mediami społecznościowymi, wie, iż na Instagramie ta metoda ma jedną wadę: w postach nie da się publikować linków. Miejscem sprzedaży pozostają więc Stories oraz linki w bio.

Płatne tworzenie treści na media społecznościowe

Kiedyś Instagram wyglądał tak (w uproszczeniu): byłeś znany, miałeś zasięgi, marki zgłaszały się do Ciebie, byś opublikował u siebie reklamę ich produktu. Negocjowaliście stawkę i każda strona mogła być zadowolona. Dziś każdy, kto chce zarabiać na Instagramie, próbuje być content creatorem (twórcą treści). Marki nie zawsze chcą reklamy ze znaną w sieci twarzą – czasem po prostu potrzebują nagrania wideo lub zdjęcia, które będą mogły wrzucić na swój profil. Zamiast zatrudniać w tym celu filmowca czy fotografa, zatrudniają content creatora.

Problem z tym zawodem jest taki, iż stawki wciąż są nieuregulowane. I ktoś mógłby powiedzieć, iż to typowa sytuacja w branży kreatywnej. Owszem. Tylko iż content creatorami zostają coraz młodsze osoby, stawka za wysokiej jakości materiał wideo (nastolatki naprawdę potrafią robić teraz świetne klipy na potrzeby internetu) wynosi kilkadziesiąt złotych (za pracę, ale też za wizerunek!). Ja sama trafiłam kiedyś na konferencji na wykład, na którym prowadzący opowiadał, jak to łatwo żerować na content creatorach, zamiast płacić influencerom.

Tworzenie, sprzedawanie i… odsprzedawanie kursów

O tym, iż najwięcej twórców treści zarabia w sieci na tworzeniu kursów, mówi się na każdym branżowym wydarzeniu. Jednak by zarabiać na swojej treści, trzeba mieć grupę odbiorców, której tę treść będzie można zaoferować. I która będzie chętna wydać kilkadziesiąt złotych na nasz produkt. Tymczasem w sieci staje się bardzo modny inny trend: odsprzedawanie kursów, e-booków, produktów cyfrowych! Jak to działa?

Powstała grupa influencerów, którzy tworzą gotowe materiały – na przykład e-booki na modne tematy – i sprzedają je razem z prawami do odsprzedaży. Wtedy ktoś, skuszony wizją łatwego zarabiania na Instagramie przy minimalnym nakładzie pracy, taki e-book kupuje i… próbuje go sprzedać dalej.

Czy da się zarabiać na Instagramie?

Wszystkie opisane powyżej metody mają jedną zasadniczą wadę – wymagają, iż ktoś będzie chciał coś od Ciebie kupić. jeżeli nie jesteś osobą o dużych zasięgach, przypomnij sobie, kiedy ostatnio namówiłeś znajomą/znajomego, by kupiła rekomendowany przez Ciebie produkt, choćby sukienkę. Dawno? To teraz wyobraź sobie, iż od każdej takiej transakcji dostajesz 2 zł (marketing afiliacyjny). To nie brzmi jak kilka stówek w portfelu bez wysiłku, prawda?

Oczywiście, w sieci da się zarabiać. Pokazuje to między innymi raport od Imkera „Ekonomia twórców po polsku”. Wynika z niego, iż sześciu na dziesięciu twórców internetowych na swojej działalności w internecie zarabia. Średnie miesięczne dochody dla 43,6% z nich mieszczą się w przedziale 1000 zł – 9999 zł.

Pamiętaj jednak, iż mowa tu o twórcach internetowych, czyli osobach, które na poważnie traktują temat zarabiania na Instagramie i ogólnie w sieci. O osobach, które posiadają bazę odbiorców i grupę docelową. I które dostrzegły efekty po miesiącach, a choćby latach pracy. A nie po miesiącu publikowania linków afiliacyjnych na profilu, który obserwuje kilku znajomych z pracy i rodzina.

Źródło grafiki: pomysły instagramowe, zrzuty własne redakcji

Idź do oryginalnego materiału