Branie pełnej odpowiedzialności za własne działania w projekcie przekłada się nie tylko na sukces pojedynczego zespołu, ale również całej firmy, niezależnie od jej wielkości. Stosowanie technik ekstremalnego przywództwa, znanego również jako zawłaszczanie czy przyjmowanie odpowiedzialności, wzmacnia wartości i udzielanie wsparcia w organizacjach, gdzie informacje zwrotne są szczere, a zaufanie odwzajemnione.
Jeśli reguły te są dla Ciebie czymś nowym lub po prostu chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, to w tym wywiadzie Grzegorz Chuchra, jeden z założycieli firmy Predica, odpowiada na wszystkie najważniejsze pytania.
Poniższy wywiad, który przeprowadziłam z Grzegorzem, jest skróconą i zredagowaną wersją oryginalnej rozmowy w języku angielskim, a jej nagranie zostało opublikowane jako piąty odcinek podcastu „Climb up that tech ladder!”.
Czym jest ekstremalne przywództwo?
Grzegorz: Myślę, iż zanim zaczniemy rozmawiać o samym koncepcie, musimy rozłożyć na części jego
angielską wersję, czyli „Extreme Ownership”. To drugie słowo przetłumaczylibyśmy jako „własność”,
natomiast w polskim tytule książki Jocko Willinka i Leifa Babina opisującej założenia tego podejścia pojawia się „przywództwo”. Z tego względu możemy równie dobrze mówić o „ekstremalnym zawłaszczaniu” i też będzie to miało sens.
Dodam jeszcze, iż w moim odczuciu przymiotnik „ekstremalne” został dodany wyłącznie do celów
marketingowych. I słusznie, bo prawdę mówiąc sam z tego powodu zdecydowałem się na zakup książki.
Czym jest zatem własność? Każdy pewnie wie, iż chodzi o posiadanie czegoś na wyłączność. Tytułowe
ekstremalne przywództwo czy zawłaszczanie są dla mnie tym samym. W dalszej części wywiadu będę odnosił się do tego konceptu po prostu jako własność.
Dlaczego ekstremalne przywództwo jest tak ważne w biznesie?
Nie tylko w biznesie, ale w życiu w ogóle. Każdy z nas jest właścicielem czegoś, na przykład zwierzęcia czy samochodu. Pytanie powinno raczej brzmieć, dlaczego posiadanie, a nie współdzielenie czy wynajmowanie czegoś jest dla nas istotne.
Dla mnie własność to przeciwieństwo dzielenia się tymi samymi rzeczami, tak jak ma to miejsce w
ustroju komunistycznym, co zresztą nie zdaje swojego egzaminu. Parę przykładów znalazłoby się choćby w Polsce dwudziestego wieku, kiedy nikt niczego nie posiadał i wszystko było wspólne. Chyba każdy wie, jak to się skończyło. To samo działo się w Kubie czy Północnej Korei. Wszyscy mamy pewnie świadomość tego, w jakiej sytuacji gospodarczej znajdują się te państwa dzisiaj.
Myślę, iż dokładnie tak samo jest na przykład z publicznymi toaletami. Pozwól, iż wytłumaczę. Jeśli
porównamy toalety publiczne z łazienkami w prywatnych mieszkaniach, to od razu widzimy różnicę. To
samo dzieje się w pracy.
Jeśli nie jesteś w pełni za coś odpowiedzialny i nie jesteś tak zwanym właścicielem projektu, procesu czy produktu, to wówczas możemy porównać Twoją jakość pracy do wspomnianego systemu ekonomicznego czy toalet publicznych, w których wszystko jest współdzielone.
Moje podejście do posiadania czegoś jest przeciwieństwem dzielenia się czymś lub korzystania z czegoś bez wyraźnego wskazania, czyja to własność. Bez poczucia własności jakość całego procesu, ale także euforia z korzystania z czegoś znacznie maleje.