Równo 25 lat temu amerykański film „The Matrix”, znany u nas po prostu jako „Matrix”, został po raz pierwszy wyświetlony na srebrnym ekranie.
W 1999 roku dostaliśmy zatrzęsienie kultowych w tej chwili filmów – Fight Club, Oczy szeroko zamknięte, Szósty zmysł, Magnolia, Być jak John Malkovich czy choćby komediowe American Pie. To właśnie wtedy też zapoczątkowana została seria sci-fi od rodzeństwa Wachowskich. Dokładnie 25 lat temu, 24 marca 1999, po raz pierwszy wyświetlono w kinie w USA film „The Matrix”. Globalna premiera nastąpiła kilka dni później, czyli 31 marca 1999.
Neo miał być pierwotnie grany przez… Willa Smitha
Widzowie mogli przenieść się do świata science fiction, w którym rzeczywistość jaką znamy jest kłamstwem. Główny bohater, programista i haker Neo (grany przez Keanu Reevesa) odkrywa, iż jego codzienność to zwykła symulacja stworzona przez maszyny. Twory te poszły na wojnę ze swoimi stwórcami, którą wygrały i uwięziły ludzkość w celu jej hodowli jako źródła energii. Istnieje jednak pewien ruch oporu, do którego dołącza Neo.
Prócz zapierających dech w piersiach efektów specjalnych nie brakowało tutaj intrygi, romansu i wielu dynamicznych scen walk ze świetną choreografią. Wachowscy wprost wskazywali na inspirację japońskim światem anime. Mowa m. in. o tytułach Ninja Scroll i Akira, ale przede wszystkim równie kultowym Ghost in the Shell z 1995 toku.
Takie połączenie momentalnie kupiło serca widzów i krytyków z całego świata. Przy budżecie wynoszącym 63 miliony dolarów, The Matrix zarobił zawrotne 467 milionów dolarów. A jak wiemy z perspektywy czasu później dostaliśmy jeszcze trzy kolejne części – Matrix: Reaktywacja (2003), Matrix: Rewolucje (2003) i nieszczęsny Matrix: Zmartwychwstanie (2021).
Wśród wartych uwagi ciekawostek warto wymienić, iż pierwotnie Neo miał grać… Will Smith. Odrzucił on jednak rolę na rzecz filmu „Bardzo dziki zachód”, argumentując to faktem, iż „nie rozumie” on wizji i filmu Wachowskich. Wśród innych aktorów branych pod uwagę były Brad Pitt, Ewan McGregor, David Duchovny, Johnny Deep, Nicolas Cage oraz Van Kilmer. Na szczęście finalnie dostaliśmy Keanu Reevesa, który świetnie sprawdził się w tej roli.
Znając więcej szczegółów na temat powstawania Matrixa trudno się dziwić decyzji Willa Smitha. Rodzeństwo Wachowskich, z pomocą artystów komiksowych (Geof Darrow i Steve Skroce), przygotowało aż 600-stronnicowy storyboard całego filmu. Po co? Głównie w celu przekonania Warner Bros. do finansowania filmu, bo zakładane koszty produkcji były ogromne, a wytwórnia była sceptycznie nastawiona.
Inni aktorzy również mieli problemy ze zrozumieniem skryptu. I to mimo faktu, iż przed rozpoczęciem produkcji, zafundowano całej obsadzie przyspieszony kurs koncepcji filozoficznych. Wszyscy aktorzy i znaczna część ekipy musiała przeczytała książkę „Symulakry i symulacja” francuskiego filozofa Jeana Baudrillarda, która bada związek między rzeczywistością a symbolami.
Tak czy siak po latach wiele osób pracujących przy filmie przyznało, iż scenariusz „Matrixa” był dla nich niezrozumiały, gdy zagłębiali się w niego po raz pierwszy. Jedynym aktorem, który od początku zrozumiał plan rodzeństwa Wachowskich był Laurence Fishburne grający Morfeusza. Już w specjalnym materiale na wydaniu DVD mówił, iż „nie rozumie, dlaczego ludzie mają problemy ze zrozumieniem scenariusza”. Wątpił jednak pierwotnie, iż film zostanie ukończony, a następnie, iż odniesie taki sukces. Powód? Był „zbyt inteligentny”.
Na szczęście przewidywania Fishburne’a okazały się błędne. Co prawda Matrix nie otrzymał nominacji do Oscara za najlepszy film w 1999 roku – trofeum powędrowało do „American Beauty”. Jednak Matrix otrzymał cztery nominacje i zdobył każdą z nich – za najlepszy dźwięk, montaż efektów dźwiękowych, montaż filmowy i efekty wizualne. Te trofea wciąż stanowią jedno z największych zwycięstw dla jakiegokolwiek filmu, który nie był nominowany do nagrody za najlepszy film.