Umieszczona w systemie Windows sztuczna inteligencja miała być sukcesem. Tymczasem może się okazać, iż mamy do czynienia z jedną wielką klapą.
Marc Benioff, prezes Salesforce, stwierdził iż opracowywana przez Microsoft sztuczna inteligencja mająca być głównym punktem sprzedażowym jego systemów operacyjnych to porażka. Według jego słów Gigant z Redmond spóźnił się ze swoim Copilotem i w tej chwili jest to jedynie ciekawostka pokroju animowanego asystenta biurowego znanego ze starszych odsłon pakietu Office – Clippiego. Ciekawostka, ale raczej bezużyteczna.
Twórcy Windowsa zdają się nie dostrzegać problemu
Marc BenioffCo gorsza, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała ulec zmianie, a to może oznaczać ogromne straty finansowe. Firma, podobnie jak dziesiątki innych, uległa trendowi szkolenia własnych modeli językowych. A nie jest to tania zabawa – według szacunków Gigant z Redmond zainwestował w Copilota kwoty sięgające kilkudziesięciu miliardów dolarów. Znaczną część z tego stanowią oczywiście akceleratory AI produkcji takich firm jak NVIDIA, Intel czy AMD, a więc część inwestycji można by potencjalnie odzyskać.
Jest to jednak wątpliwe. Główny specjalista ds. komunikacji Microsoftu, Frank X. Shaw, odniósł się do zarzutów Benioffa stwierdzając, iż „nie ma on pojęcia o czym gada”. Zaznaczył przy tym, iż Copilot zyskuje na popularności, rozwija się zgodnie z założeniami, a firma planuje szereg nowych projektów związanych z AI.
Ciężko jednak traktować te słowa inaczej niż próby robienia dobrej miny do złej gry w czasie, gdy 3/4 osób pracujących w dziale sztucznej inteligencji firmy korzysta z rozwiązania konkurencji – ChatGPT od OpenAI. I jest do niego na tyle przywiązana, iż woli opłacać dostęp z własnych pieniędzy niż używać darmowego Copilota. Podobnie sytuacja wygląda z samymi użytkownikami Windowsa, którzy zdają się być poirytowani wciskaną nachalnie sztuczną inteligencją, natomiast po rozwiązanie konkurencji sięgają znacznie chętniej.
