Gracjan Roztocki to jedna z ikon polskiego YouTube’a. Dziś nieco już zapomniana osobowość zaczęła tam nadawanie jeszcze w 2008 roku, kiedy to wsławiła się dość… specyficznymi piosenkami i wizerunkiem, który działał na internautów jak płachta na byka. Zupełnie niewinna i nieszkodliwa twórczość z miejsca stała się obiektem hejtu (hejtu, nie krytyki), a z czasem Gracjan Roztocki znudził się widowni i stracił na swojej sławie. Dziś Gracjan Roztocki m.in. maluje obrazy, których ceny na rynku wtórnym niejednego mogą wprawić w osłupienie.
Obrazy Gracjana Roztockiego warte fortunę? Niekoniecznie
Gracjan Roztocki jest cukiernikiem z zawodu, ale artystą z zamiłowania. Po internetowej karierze muzycznej – jego największym przebojem była piosenka o kupie (sic!) – przyszła kolej na malowanie obrazów. Niektóre dzieła udało mu się sprzedać, a ich nowy właściciel próbuje na nich zarobić niemałe pieniądze.
W dzisiejszych czasach w Internecie można zarobić niemal na wszystkim, co doskonale pokazał przykład pozornie (?) bezwartościowych obrazków NFT (pamiętacie Bored Apes?). Na obrazach Gracjana Roztockiego próbuje zarobić jeden z ich nabywców. Ceny? Kosmiczne. Najtańsze obrazy kosztuję 1,112 mln złotych – są to „Bez w wazonie”, „Anioły nad miastem”, „Anielski i magiczny Kraków” oraz słynna „Kupa pod domkiem”. Najdroższy wyceniono na, bagatela, 370,9 miliona złotych – to „Król Lew”.
Do sprzedającego obrazy Gracjana Roztockiego dotarli dziennikarze serwisu urzadzamy.pl.
Podstawą mojej wyceny było nabycie niezbędnej wiedzy o malarstwie, ekonomii, marketingu, a także dogłębne rozeznanie globalnego rynku dzieł sztuki. Stale na bieżąco monitoruję obecną koniunkturę i dostosowuję odpowiednio moje wyceny. Ceny zakupionych przeze mnie obrazów były dość zbliżone do w tej chwili wystawianych przez Artystę Malarza Pana Gracjana Roztockiego. jeżeli chodzi o sprzedaż mojego inwentarza, nie dokonałem jeszcze żadnej transakcji sprzedaży
– przyznał prywatny sprzedający.
Gracjan Roztocki nie widzi absolutnie niczego złego w próbie zarobienia na jego twórczości. Zapytany o komentarz do sprawy powiedział:
Każdy, kto posiada mój obraz, może go sprzedać, a iż ktoś je wystawia na Allegro za tak dużą kwotę, to już jego prawo, bo cenę ustala sprzedający. Oczywiście, iż nikt za tak duże pieniądze tych obrazów nie kupi, więc ja przypuszczam, iż temu komuś nie zależy na sprzedaniu obrazów, bo wtedy by sprzedawał za 500 lub 1 tys. zł. I tak by wtedy na tym dobrze zarobił, bo miałby kilkakrotny zysk. Ale gdy ten ktoś wystawia obraz za milion zł, to znaczy, iż chce wywołać u ludzi emocje, zainteresowanie i szok! To chyba jest taki artystyczny manifest, mówiący o tym, ile te obrazy mogą być warte za 100 lub 200 lat. Ja nie mam o to pretensji i nie jestem za to zły.
Jak sądzicie? Czy znajdzie się śmiałek, który kupi któryś z obrazów wystawionych na sprzedaż? Czy mają one wartość inną niż „memiczną”?
Źródło: mat. własny, urzadzamy.pl