Patryk Słowik, fake news i promocja Ziobry. UJAWNIAMY: Dziennikarz WP dostał nagrodę od PiS za kłamstwa o PO

wiesci24.pl 4 tygodni temu

Śpiew Słowika.

Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.

Nagrodzony przez NBP Adama Glapińskiego tekst Patryka Słowika „Jak przejąć spółkę, czyli co różni firmę od kiełbasy” sprowadza się do:

  1. Obwinienia rządów PO-PSL, które likwidując art. 11 Ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym miały otworzyć szeroko drzwi do procederu kradzieży spółek.
  2. Nagonki na sędziów i pracowników sądów, którzy mają nie posiadać niewystarczającej wiedzy z zakresu prawa i finansów i swoimi decyzjami sankcjonują kradzieże spółek.
  3. Kryptoreklamy jednej z firm, która zaledwie od czterech lat świadczy usługi związane z doradztwem gospodarczym.
  4. Reklamy działań wiceministra sprawiedliwości.

A jak wygląda rzeczywistość?

Uchylony od stycznia 2015 roku art. 11 brzmiał:

  1. W aktach rejestrowych prowadzi się zbiór wzorów podpisów osób upoważnionych do reprezentowania podmiotu wpisanego do Rejestru.
  2. Każdy ma prawo zapoznać się z wzorami podpisów, o których mowa w ust. 1.

Wedle Patryka Słowika nie potrzeba już podpisu notarialnie poświadczonego, aby zmienić skład zarządu spółki – wystarczy zwykły. Nie trzeba też składać wzorów podpisu, dla porównania, aby osoba wprowadzająca zmiany w rejestrze mogła się upewnić, iż ma do czynienia z podpisem prawdziwego prezesa, a nie kogoś, kto go udaje.

Patryk Słowik przytacza opinię pokrzywdzonego biznesmena, który twierdzi, iż za przestępstwem, którego padł ofiarą stoi zorganizowana grupa przestępcza, a sam Patryk Słowik dodaje, iż „w praktyce, żeby ukraść firmę wystarczy więc sfałszować kilka podpisów i mieć trochę szczęścia”.

Popełnienie tak poważnego przestępstwa jak fałszerstwa, zagrożonego w niektórych przypadkach karą 25 lat więzienia, autor traktuje jako rzecz łatwą, prostą i wręcz codzienną. Zupełnie też pomija wskazane przez pokrzywdzonego istnienie zorganizowanej grupy przestępczej. Dla uczciwości trzeba wskazać, iż zorganizowane grupy przestępcze to najwyższy poziom w hierarchii przestępczej, do którego ścigania powołana jest specjalna jednostka – CBŚ. To także dla zwalczania zorganizowanych grup przestępczych wprowadzano instytucje świadka i małego świadka koronnego.

Jeżeli zatem weźmiemy pod uwagę możliwości zorganizowanych grup przestępczych, zarówno organizacyjne (takie jak posiadanie członków-słupów, o czym pisze Słowik w artykule) jak i techniczne (fałszowanie podpisów i dokumentów) to art. 11 Ustawy o KRS nigdy nie stanowił bariery dla tego typu przestępców. Był on tylko uciążliwym formalizmem dla członków zarządów spółek prawa handlowego.

Przykładowo: oświadczenie członka zarządu o rezygnacji nie wymagało notarialnego poświadczenia. Zatem o ile dokument rezygnacji był sfałszowany (tj. podpis był profesjonalnie podrobiony) to urzędnik sądowy, a w konsekwencji sędzia, nie miał możliwości jego bieżącej weryfikacji.

Kolejny przykład: odwołanie członka zarządu w spółce z.o.o. uchwałą zgromadzenia wspólników nie wymagało formy notarialnej. To dopiero nowy prezes zgodnie z brzmieniem art. 11 Ustawy o KRS składał notarialnie poświadczony podpis.

Prawdziwą intencją stojącą za art. 11 w momencie uchwalania ustawy o KRS w 1997 roku było zapewnienie, aby każda osoba, każdy kontrahent otrzymujący od spółki jakiekolwiek pismo mógł sprawdzić w sądzie rejestrowym czy rzeczywiście zostało ono podpisane przez osoby uprawnione do reprezentowania tej firmy (zarząd).

Innymi słowy, ustanowiono zabezpieczenie dla kontrahentów spółki.

W artykule Patryka Słowika art. 11 Ustawy o KRS był tamą chroniącą przed masową kradzieżą spółek. Usunięcie go przez koalicję PO-PSL miało otworzyć szeroko wrota dla tego typu przestępstw.

Jest to nieprawda. A przytaczane w dalszej części artykułu Patryka Słowika przykłady odnoszą się nie do kradzieży spółek, ale do bardzo skomplikowanych sporów korporacyjnych.

I tak opisywany np. w „Pulsie Biznesu” konflikt akcjonariuszy czołowego producenta okien firmy Drutex dotyczył rodzinnych spraw majątkowych, a jednym tylko z aktywów były akcje i związane z nimi prawa majątkowe firmy Drutex. Istnienie lub nie art. 11 Ustawy o KRS niczego w tej sprawie nie zmieniało. Wszyscy aktorzy tego sporu od samego początku byli znani.

Prawdziwym zagadnieniem prawnym, o którym tylko powierzchownie wspomina artykuł Patryka Słowika jest wykonywanie praw z majątku wspólnego małżonków w przypadku ostrego konfliktu pomiędzy nimi. Jest to zagadnienie z Kodeksu Cywilnego – z pewnością nadaje się na egzamin adwokacji lub sędziowski. I nic do tego nie ma uchylony art. 11 Ustawy o KRS.

Inny opisywany przez Patryka Słowika przykład dot. spółki Araj. Autor nie wspomina, iż w przypadku sporu dot. uchylenia podjętych przez zgromadzenie wspólników uchwał powództwo wnosi się przeciwko spółce. W związku z tym w naturalnie lepszej sytuacji jest ten ze wspólników, który kieruje spółką, gdyż ze środków spółki może on opłacić doradztwo prawne. Natomiast drugi ze wspólników, niebędący w zarządzie, a wnoszący o uchylenie uchwał jest w trudniejszej sytuacji, gdyż sam musi opłacić prawników.

Art. 11 Ustawy o KRS w niczym by nie pomógł wspólnikowi, którego Patryk Słowik uznaje za pokrzywdzonego.

Na marginesie należy zauważyć, iż dość często w przypadku sporów korporacyjnych niegdysiejsi biznesowi wspólnicy podejmują działania, które są na granicy prawa lub są jego złamaniem. Przykładowo zakładają nowe spółki o podobnie brzmiących nazwach, podejmują działalność konkurencyjną, podbierają sobie klientów i kontrakty. Jest to penalizowane w innych przepisach – np. w Ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji czy Ustawie o prawach autorskich.

Na marginesie należy zauważyć, iż w przypadku sporów korporacyjnych zawsze są co najmniej dwie strony, korzystające z profesjonalnej pomocy prawnej, nierzadko sztabów prawników, ekspertów, biegłych, rzeczoznawców i nie ma to nic wspólnego z prostą kradzieżą spółek polegającą na fałszowaniu jednego czy dwóch dokumentów.

Oba te przykłady w artykule Patryka Słowika nijak mają się do jego motywu przewodniego, iż to zmiany prawa dokonane w Ustawie o KRS przez koalicję PO-PSL napędziły ten typ przestępczości.

Kolejny spór opisany przez Patryka Słowika dot. rodziny braci Stajszczaków z Bydgoszczy. Jego istotą była poprawność zwoływania zgromadzeń w spółkach akcyjnych. Zacytujmy autora: „Każdy mógłby zorganizować zgromadzenie akcjonariuszy dużej spółki akcyjnej. jeżeli tylko znajdzie notariusza, który podpisze stosowne dokumenty, będzie mógł następnie złożyć treść podjętych na takim zgromadzeniu uchwał do sądu rejestrowego”.

Innymi słowy, Patryk Słowik poddaje w wątpliwość istotę notariatu i tego, iż notariusz działa w imieniu państwa, tak samo jak sąd. To dlatego w każdej kancelarii notarialnej wisi na ścianie godło Rzeczypospolitej Polskiej. Notariusz nie jest typowym usługodawcą, ale wytwórcą dokumentów urzędowych. Należy wątpić w powszechną dostępność notariuszy, którzy nie weryfikują „stosownych dokumentów”. Notariusz jest gwarantem bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, a Patryk Słowik czyni z notariusza „cwaniaczka” podpisującego stosowne dokumenty przy kradzieży spółek. Z czymś takim nie można się zgodzić.

W podsumowaniu artykułu Patryka Słowika znajduje się reklama wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła (PiS) i jego Ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. W artykule zacytowany jest wiceminister Warchoł: „w największym uproszczeniu ustawa przewiduje, iż za niezgodne z prawem czyny osób fizycznych będzie można pociągnąć do odpowiedzialności osobę prawną, czyli przedsiębiorcę. Kary będą dotkliwe: do 30 mln zł”.

Czyli standard PiS: absurdalnie wysokie kary i brak racjonalnego wytłumaczenia jak takie prawo ma przeciwdziałać kradzieży spółek.

Patryk Słowik też tego nie tłumaczy.

Idź do oryginalnego materiału