TVR nie przekazuje czystej informacji, tylko uprawia wyssaną z TVPiS propagandę i agitkę polityczną. Szkoda tylko, iż ma pretekst, by mówić, iż Tusk nie dopuszcza jej „reporterów” na swoje konferencje. Ale przecież całą swoją działalnością udowadniają, iż nie są dziennikarzami, ale propagandystami, bo negatywizm i totalna krytyka premiera oraz rządu nie mają nic wspólnego z obiektywizmem.
Nie chcę twardo bronić Tuska, bo też popełnił błędy. Choćby niefortunną wypowiedzią z 13 września, kiedy zbagatelizował nadchodzące zagrożenie. Pewnie takie miał informacje od służb, a te także mogą się mylić. Nie oczekujmy cudów, iż wszystko będziemy wiedzieć na sto procent, bo to niemożliwe; często nie umiemy przewidzieć pogody na najbliższe godziny, nie mówiąc już o dniach czy tygodniach. Donald Tusk wziął na siebie ogromny ciężar decydowania o wszystkim, więc za wszystko będzie odpowiadał. Kłania się polityka informacyjna rządu, która dotąd była mało widoczna. Dlaczego rząd nie ma rzecznika? Dlaczego nie powołano natychmiast jednego ośrodka, który zbierałby wszystkie informacje o zagrożeniach i je dystrybuował do mediów? Dlaczego ludzie piszą do Tuska na Instagramie, zamiast mieć kontakt z lokalnymi służbami i od nich dowiadywać się o bieżącej sytuacji? Tak czy inaczej, Tusk organizuje narady i sztaby kryzysowe, jeździ po zalanym terenie. Jest na miejscu i działa. A prezydent Andrzej Duda? Prezydent przez tydzień nie pojechał do powodzian (prezydent Czech do swoich wybrał się natychmiast). Miał natomiast wyjechać do USA, gdzie planował spotkać się z Trumpem, ale spotkania nie będzie. Plótł też bajdy o wyobcowaniu niektórych polityków i ekspertów. Ostatecznie pojechał do zalanych miejsc 20 września, a Jarosław Kaczyński został w domu, bo spotkania z powodzianami nazwał propagandą?! Czyżby należał do tych „wyobcowanych”?
Słucham red. Grzegorza Jankowskiego w Polsacie, który pyta „dlaczego nie powstały zbiorniki retencyjne?” Gdyby czytał „Politykę”, toby wiedział, iż nie powstały, bo w 2019 roku sprzeciwili się temu właściciele domów i działek w Kotlinie Kłodzkiej (na terenach, gdzie te zbiorniki miały być zlokalizowane), polityczka PO oraz minister z PiS. Być może nie byłoby tam dziś powodzi. Ale każdy jest mądry po szkodzie, a z drugiej strony nie wydaje się, iż wszystkiego można uniknąć. Często siły przyrody są potężniejsze od ludzkich i dochodzi do powodzi, trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów, przed którymi nie sposób się uchronić. Tak było i przez cały czas tak będzie. Ziemia domaga się szacunku; zmiany klimatyczne następują bardzo gwałtownie i dramatycznie, a ci, którzy tego nie dostrzegają powinni posypać głowy popiołem i nie rozsiewać dezinformacji.
A propos dezinformacji: gdzieś rzekomo puściła tama, gdzieś miał być wysadzany wał przeciwpowodziowy, gdzieś pojawiły się uzbrojone bandy szabrowników. Polsat i TV Republika opublikowały w swoich programach informacyjnych wypowiedź radnej Stronia Śląskiego o poszukiwanych 100 osobach, co okazało się nieprawdą. W mediach społecznościowych pełno jest fejków, a ludzie powtarzają je bezrefleksyjnie. Ale żeby to robili dziennikarze?! Podobno w ciągu tygodnia w social mediach ukazało się prawie milion wzmianek o powodzi. Temat powodzi stał się najważniejszy, ale został upolityczniony. Ludzi bardziej interesuje, kto jest winien (czy rząd, czy opozycja) niż akcja solidarnościowa. Przykro, iż polityczna nawalanka jest ważniejsza, bo przecież na zalanych terenach poszkodowani oczekują pomocy. Bądźmy z nimi solidarni i dzielmy się nie tylko współczuciem, ale i chlebem. Poważne media pokazują skalę ich tragedii, ale też zaangażowania i poświęcenia. A media, które podkręcają panikę i dezinformują – bojkotujmy. Z rozliczeniami poczekajmy, kiedy będzie pełny obraz tragedii, zaniechań i dobrych działań. Na kary i ordery przyjdzie czas.