PREMIUMPutin oplata Europę fake newsami niczym ośmiornica / Truth Talks: RAPORT

euractiv.pl 6 dni temu

Kreml destabilizuje Europę, szerząc fałszywe narracje dotyczące wojny z Ukrainą i jedności Unii Europejskiej. Dezinformacja w erze mediów społecznościowych stała się nieodłącznym elementem, utrudniając ocenę wiarygodności informacji, a głównym rozgrywającym jest właśnie Rosja.

Dezinformacja jest zjawiskiem starym jak świat, a jej przykłady możemy znaleźć już w Biblii czy mitologiach, nie mówiąc już o późniejszych źródłach. Dopiero jednak rozwój internetu, gdzie każdy internauta jest anonimowy i ma jednakowe możliwości publikowania treści, doprowadził do bezprecedensowego rozwoju dezinformacji.

Wraz ze wzrostem popularności mediów społecznościowych problem stał się jednak palący. Codziennie bombardowani jesteśmy mnóstwem informacji z niesprawdzonych źródeł i coraz trudniej jest ocenić, które z nich są wiarygodne. choćby dużym, poważanym mediom zdarza się powielać nieprawdziwe informacje.

Ponadto szerzenie dezinformacji oraz wsparcie dla dezinformujących podmiotów stało się elementem działań hybrydowych sił próbujących zdestabilizować Europę, w tym władz Rosji i Chin.

Rosja głównym dezinformatorem – choć nie jedynym

Głównym aktorem odpowiedzialnym za rozprzestrzenianie dezinformacji w krajach Unii Europejskiej jest Rosja – tak wynika z rozmów przeprowadzonych przez EURACTIV.pl z ekspertami z 27 państw UE i Ukrainy. Kreml niczym dezinformacyjna ośmiornica objął swoimi mackami wszystkie unijne kraje, od Bułgarii i Rumunii po Hiszpanię czy Holandię.

Oczywiście nie wszystkie narracje mają swoje źródło w rosyjskim rządzie i pałacu prezydenckim, choć wiele z nich czerpie z przemówień bądź tekstów Władimira Putina, wypowiedzi lub wywiadów udzielanych przez szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa lub słów innych czołowych rosyjskich urzędników.

Przykładem może być chociażby narracja pozbawiająca Ukrainę prawa do państwowości, którą Kreml powtarza od lat, ale którą można też odnieść do opublikowanego w 2021 r. przez Putina długiego artykułu, w którym odwołując się do historii, dokładnie argumentuje on, dlaczego nie ma podstaw do istnienia Ukrainy jako osobnego tworu państwowego.

Moskwa dysponuje szeroką siecią wpływu, która umożliwia docieranie do odbiorców w całej Europie – niezależnie od wykształcenia, wieku, płci czy narodowości. Bariera językowa nie jest żadną przeszkodą – aby mieć styczność z narracjami szerzonymi przez Kreml nie trzeba wcale znać języka rosyjskiego.

Narracje te, jak wskazywało wielu spośród naszych rozmówców, są często rozprzestrzeniane i powielane przez aktorów krajowych. Dlatego rosyjska dezinformacja dostępna jest tak po polsku, jak i po włosku, niemiecku czy niderlandzku.

Jednym z kluczowych tematów prorosyjskich narracji jest trwający konflikt między Rosją a Ukrainą. Moskwa stara się uwiarygodnić wśród Europejczyków swoją wizję tej wojny jako uzasadnionej ofensywy mającej na celu ochronę rosyjskiej mniejszości na ukraińskich ziemiach.

Ma to dla Rosji strategiczne znaczenie, bo w ten sposób wpływa się na postawę społeczeństw europejskich wobec wsparcia dla Ukrainy. Na zrażeniu się Europejczyków do tego kraju oraz do samych Ukraińców, Kreml zyskuje tyle, iż im większy sprzeciw społeczeństwa wobec udzielania przez dane państwo wsparcia Ukrainie – czy to przez wysyłanie broni, czy to przez przyjmowanie uchodźców – tym większe prawdopodobieństwo, iż politycy się z tych działań wycofają.

Korzystny dla Moskwy jest też wzrost poparcia dla prorosyjskich partii w krajach UE. Partie te powielają kremlowską agendę i legitymizują ją, przyczyniając się do szerzenia dezinformacji w swoich krajach. Części z nich udowodniono, iż są one finansowane przez Kreml.

Krajowe partie polityczne nie są jednak jedyną drogą, jaką rosyjski przekaz dociera do odbiorców w Unii Europejskiej. Inną drogą, o jakiej wspomnieli nasi rozmówcy, są media. W wielu unijnych krajach wciąż aktywne są takie kanały jak RT (dawniej Russia Today). Do tego dochodzi sieć „Prawda”, na którą wskazywało kilku spośród naszych ekspertów.

Sieć ta jest szeroko rozpowszechniona we wschodnich państwach UE i obejmuje serwis internetowy dostępny nie tylko po rosyjsku, ale również w językach tych krajów. Portal Prawda udaje rzetelne medium, a uwiarygodnić go ma dodatkowo różnorodność tematyki publikowanych artykułów (są tam m.in. działy Nauka, Historia czy Rolnictwo).

Wystarczy jednak przyjrzeć się nagłówkom, by zauważyć, iż publikowane tam informacje mają jawnie prokremlowski i antyeuropejski wydźwięk. „Chłopiec do bicia: Ameryka skompromitowała Macrona na cały świat”, brzmi tytuł jednego z najnowszych artykułów w edycji rosyjskojęzycznej.

Co ciekawe, o dezinformacji z Rosji nie mówili zbyt wiele w naszych rozmowach eksperci z Portugalii, Szwecji czy Luksemburga, co wskazuje, iż mimo niewątpliwie ogromnych wpływów w Europie Kreml nie we wszystkie zakątki Europy dociera ze swoim przekazem równie mocno – w niektórych państwach dominują inne przekazy.

Rosja nie jest także jedynym zagranicznym aktorem odpowiedzialnym za szerzenie dezinformacji w krajach Unii Europejskiej. Za wprowadzające w błąd przekazy odpowiadają też m.in. Chiny i USA.

„Widzimy propagandowe narracje pochodzące z Chin (…). Są one dla Litwy szczególnie istotne, biorąc pod uwagę napięcia geopolityczne między oboma krajami. Litwa ma konflikt z Chinami z powodu wsparcia dla Tajwanu”, powiedział o dezinformacji na Litwie Viktor Denisenko z Uniwersytetu Wileńskiego.

„Część dezinformacji pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i obejmuje narracje dotyczące organizacji finansowanych przez USAID oraz ich domniemaną rolę w kształtowaniu sytuacji politycznej”, zwróciła uwagę ekspertka z Rumunii, Diana Filimon z Forum Apulum Association.

Główne tematy dezinformacji

Dezinformacja antyukraińska

Większość spośród naszych rozmówców wśród głównych narracji dezinformujących wskazało te dotyczące wojny między Rosją a Ukrainą oraz samej Ukrainy. Pojawia się na przykład wzięta żywcem z wypowiedzi Putina i innych rosyjskich urzędników narracja, iż większość Ukraińców to naziści, Ukraina jest do cna skorumpowana, a prezydent Wołodymyr Zełenski jest marionetką Zachodu.

Dezinformacja dotyczy również przyczyn, dla których Rosja napadła na Ukrainę (ochrona rosyjskiej ludności) oraz jej przebiegu i konsekwencji. Na przykład m.in. w Polsce obecny jest przekaz, iż Rosja jest ofiarą wojny, a nie agresorem, a masakra w Buczy została sfabrykowana przez zachodnie media.

„Próbuje się przedstawić Rosję jako kraj, który musiał się bronić, zamiast jako kraj prowadzący agresywną politykę”, podkreślił polski wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Z Ukrainą związane są też narracje antyunijne i antynatowskie. Pojawiają się chociażby narracje, iż UE zbroi się na III wojnę światową, sojusznicy Ukrainy na Zachodzie jako podżegacze do eskalacji i rządy krajowe, USA albo Unia Europejska prowadzą Europę do wojny.

„Mamy choćby narracje wymierzone w NATO – iż to NATO jest odpowiedzialne za rosyjską agresję. Dotyczy to zarówno Gruzji, Ukrainy, jak i wojny hybrydowej. Twierdzimy, iż Rosja poczuła się zagrożona przez NATO”, wskazał Dietmar Pichler, założyciel sieci Disinfo Resilience Network Vienna, odnosząc się do dezinformacji w Austrii.

Narracje te dotyczą bezpośrednio unijnych społeczeństw. Tworzy się atmosferę zagrożenia, krzewiąc w Europejczykach przekonanie, iż ich rządy krajowe, zwłaszcza te najmocniej wspierające Ukrainę, chcą wysłać do walki o niepodległość tego kraju swoje wojska – nie tylko zawodowe, ale poborowe.

W ten sposób straszy się obywateli UE, iż nie tylko ich żołnierzom, ale i im samym grozi wysłanie na front ukraiński. „Według jednej z narracji Rumunia będzie zmuszona przeprowadzić pobór do wojska i wysłać rezerwistów do walki na Ukrainę, mimo iż konflikt ten według tych narracji w ogóle nie dotyczy Rumunii i Rumunia powinna domagać się pokoju zamiast angażowania się w wojnę”, podkreśliła Filimon.

Jeśli nie zastrasza się ludzi tym, iż mogą trafić na wojnę, przekonuje się ich, iż na tę wojnę trafiają ich pieniądze. Taka narracja występuje na przykład we Włoszech, gdzie rządzi koalicja z proukraińską premier Giorgią Meloni na czele.

„Kiedy zaczęła się wojna, główna narracja dotycząca Rosji i tego konfliktu była taka, iż Włosi z powodu sankcji na Rosję i całej reakcji UE na rosyjską inwazję będą musieli płacić więcej za energię i w ogóle iż ta sytuacja mocno odbije się na ich portfelach”, powiedziała Teresa Coratella z ECFR.

„Pojawia się pytanie: Czy naprawdę chcecie, aby z waszych podatków przez cały czas wspierano wojnę, która nikomu nie przynosi korzyści i nie ma żadnego celu? (…) jeżeli jednak spojrzymy na to, ile włoski rząd łoży na pomoc dla Ukrainy, to kwoty są tak niskie, iż statystyczny Włoch nie ponosi praktycznie żadnych kosztów wsparcia dla Kijowa”, wskazała.

Wraz z biegiem czasu i rosnącym zmęczeniem wojną rośnie też popularność narracji. O ile samo nawoływanie do zakończenia konfliktu nie jest niczym złym – wręcz przeciwnie – to w narracjach tych pokój oznacza tyle, co wywieszenie przez Ukrainę białej flagi i bezwarunkowe odstąpienie Rosji okupowanych w tej chwili terytoriów.

Prof. Jeanette Hofmann z grupy badawczej Politics of Digitalisation w rozmowie z EURACTIV.pl wskazała, iż na przykład partie skrajne w Niemczech, takie jak Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), promują przekaz, według którego „Ukraina powinna ustąpić, zaakceptować straty terytorialne i zawrzeć pokój z Rosją na warunkach Kremla”.

„Rosja od dwóch lat promuje określoną interpretację pokoju – taką, iż Ukraina powinna zrzec się swoich okupowanych w tej chwili terytoriów, poddać się i czekać, aż Rosja zaatakuje ponownie”, wskazała ekspertka z Bułgarii, dr Ralica Kowaczewa z Uniwersytetu Sofijskiego im. św. Klemensa z Ochrydy.

W tym przekazie Unia Europejska jawi się jako ta, która wspierając Ukrainę, dąży do dalszego konfliktu, natomiast Rosja, część państw europejskich, takie jak Węgry czy Słowacja, oraz USA pod rządami Donalda Trumpa, próbują osiągnąć tak potrzebny pokój.

„Pojawia się narracja, iż w obliczu konfliktu na Ukrainie istnieją dwie przeciwstawne strony: ci, którzy dążą do pokoju, oraz ci, którzy popierają wojnę. Według tej teorii Rosja i Stany Zjednoczone chcą wynegocjować porozumienie pokojowe, które przyniesie korzyści całemu światu, w tym Europie”, powiedział o dezinformacji na Węgrzech dr Péter Krekó z Political Capital.

Rozprzestrzenianiu się prorosyjskich przekazów w krajach UE sprzyja bliskość kulturowa, na przykład jedna religia. „Wielu Greków z powodu wspólnego wyznania postrzega Rosję jako braterski kraj, co sprawia, iż tacy ludzie są bardziej otwarci na prorosyjskie narracje”, podkreślił Yannis Delimaris z organizacji Ellinika Hoaxes.

Jak dodał, badania pokazują, iż Władimir Putin pozostaje jednym z najbardziej popularnych, jeżeli nie najbardziej popularnym zagranicznym przywódcą w Grecji.

Z kolei w państwach bałtyckich „często wykorzystuje się nostalgię ludzi za ZSRR”, zwróciła uwagę dr Maria Murumaa-Mengel z Uniwersytetu w Tartu.

„W (estońskich – red.) mediach społecznościowych istnieje wiele forów tematycznych i grup, które mają niemal utopijnie retrospektywny charakter. Idealizuje się tam stare dobre radzieckie czasy i przedstawia jako lepsze, niż były w rzeczywistości”, wskazała.

Co więcej, „często przedstawia się Rosję jako kraj, gdzie wciąż dobrze trzyma się porządek patriarchalny – i iż jest to coś dobrego – podczas gdy «moralnie zepsuty» Zachód jest skazany na upadek z powodu przywiązania do wartości liberalnych, równości i solidarności”, zauważyła.

Dezinformacja antyimigracyjna

Kolejnym z ważnych tematów dezinformacji jest imigracja. Narracje antyimigracyjne są szczególnie obecne w krajach, gdzie imigracja w ciągu ostatniej dekady stała się szczególnie dużym problemem, w związku z czym wzrosły niepokoje społeczne. Przekaz ostrzegający przed zdominowaniem unijnego społeczeństwa przez przybyszów i gwałtownym wzrostem przestępczości trafiał więc w takich państwach na podatny grunt.

O narracjach antymigranckich wspominali w rozmowach z EURACTIV.pl eksperci z takich państw jak Belgia, Holandia, Szwecja, Niemcy, Włochy, Słowenia czy Grecja. Popularne w wielu krajach są przekazy, iż imigranci są w państwach UE lepiej traktowani niż rdzenna ludność z tych państw.

„W ciągu ostatnich dwóch lat mieliśmy do czynienia z narracjami, iż Słowenia, a w szczególności jej stolica – Lublana – nie jest bezpiecznym miejscem do życia. Często towarzyszy temu mowa nienawiści w odniesieniu do imigrantów”, powiedziała Anuška Delić z organizacji Oštro.

Oprócz tego pojawiają się również przekazy zawyżające liczbę imigrantów przebywających w krajach UE. „Często podaje się zawyżone liczby. Dezinformacja dotyczy też pochodzenia tych osób oraz ich rzeczywistych intencji”, wskazała Loukia Taxitari z Neapolis University Pafos i Fact Check Cyprus, odnosząc się do dezinformacji na Cyprze.

„W społeczeństwie panuje silny niepokój związany z imigracją i uchodźcami. Pojawiają się twierdzenia, iż uchodźcy przyjeżdżają po to, by zmienić strukturę demograficzną Cypru i zagrozić grecko-prawosławnej tożsamości mieszkańców greckiej części wyspy”, dodała.

Za rozpowszechnianie dezinformacji antyimigracyjnej często odpowiadają politycy krajowi, zwłaszcza związani ze skrajną prawicą, którym takie przekazy pomagają w zdobyciu poparcia. Szerzą je także konta w mediach społecznościowych, których tożsamość autorów trudno jest ustalić.

Dezinformacja antyunijna

Dezinformacja antyeuropejska nie zawsze ma związek z Ukrainą. W wielu krajach, zwłaszcza tych znajdujących się bliżej Rosji, przedstawia się NATO jako organizację słabą, niezdolną do obronienia swoich członków w razie ataku, a UE za zdominowaną całkowicie przez berlińsko-paryski duopol.

„Mówi się, iż Unią trzęsą Francja i Niemcy, które dyktują wszystkim politykę, a mniejsze kraje, takie jak Łotwa, Litwa czy Estonia, nie mają nic do gadania. Według tego przekazu to Berlin i Paryż podejmują wszystkie decyzje, a my mamy się po prostu słuchać”, zaznaczyła Anete Bērzkalne z Latvijas Radio.

Elementem narracji antyeuropejskiej są również przekazy mające zrazić Europejczyków do ich własnych rządów krajowych, na przykład poprzez przestawianie państw jako upadłych.

„Moskwa szerzy też narrację, iż Litwa nie jest niepodległym państwem, ale jedynie marionetką Unii Europejskiej, NATO lub, przede wszystkim, Stanów Zjednoczonych”, wskazał Viktor Denisenko.

Narracja o „państwie upadłym” występuje też w Estonii. „Przedstawia ona Estonię jako twór, który tak naprawdę nie jest państwem, pomimo jego długiej historii i odrębnej tożsamości językowej”, powiedziała nam dr Maria Murumaa-Mengel.

Dezinformacja zdrowotna

Bodźcem do szerzenia na niespotykaną dotąd skalę dezinformacji o tematyce zdrowotnej stała się pandemia COVID-19. Teorie spiskowe dotyczyły na przykład pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2, ale także konsekwencji zdrowotnych szczepienia się przeciwko COVID-19.

Ponad trzy lata po ustaniu trudnej sytuacji zdrowotnej dezinformacja antyszczepionkowa nie jest już aż tak powszechna, co nie oznacza, iż ustała całkowicie. Wciąż jest ona obecna w wielu krajach, zwłaszcza w internecie. Dotyczy ona zresztą nie tylko wakcynacji przeciw COVID-19, ale i innym chorobom wirusowym.

„Wskazuje się na przykład, iż szczepionki spowodowały gwałtowny wzrost liczby zgonów wśród młodych ludzi. Twierdzenie to opiera się na badaniach i statystykach, które mają oczywiście spore braki metodologiczne i są niewiarygodne”, zaznaczył Yannis Delimaris.

„Taki przekaz stanowi oczywiście zagrożenie dla zdrowia publicznego i społeczeństwa jako całości. Kiedy ludzie naprawdę uwierzą, iż ich rząd próbuje ich otruć lub zabić, to naturalnie tracą zaufanie do jego decyzji i intencji”, wyjaśniła Anete Bērzkalne.

Co więcej, w części państw podmioty dezinformujące wraz z ustaniem pandemii „przestawiły się” na inną tematykę – taką jak wojna na Ukrainie.

„Gdy pandemia osłabła, wiele osób przeszło od bycia «ekspertami ds. szczepionek» do roli «ekspertów ds. wojny» i teraz rozpowszechniając rosyjską dezinformację o Ukrainie. To niezwykłe”, powiedział o dezinformacji w Holandii Robert van der Noordaa z Trollrensics.

Sprawy krajowe

Poza tematyką, która jest uniwersalna dla wielu państw UE, dezinformacja dotyczy także oczywiście spraw wewnętrznych danych państw. Na przykład we Francji popularnym tematem był proces Marine Le Pen i jej skazanie, w tym zakaz pełnienia funkcji publicznych.

„Pojawiły się zarzuty, iż decyzję podjął samodzielnie jeden sędzia, (…) a także twierdzenia, iż kary polegające na zakazie sprawowania funkcji publicznych są tylko we Francji, co również jest kłamstwem”, podkreślił Vincent Couronne z Les Surligneurs, dodając, iż tego rodzaju dezinformacja „ma głównie na celu podważanie wiarygodności wymiaru sprawiedliwości”.

Do tego dochodzą tzw. deepfake’i – również te przedstawiające znanych polityków z danego kraju. „Na Facebooku krążył deepfake z wielkim księciem Henrykiem, udający post telewizji RTL i zachęcający użytkowników do korzystania z jego porad inwestycyjnych. (…) Widzieliśmy również deepfake’i z premierem Lukiem Friedenem i burmistrz Luksemburga Lydią Polfer”, powiedziała na temat dezinformacji w Luksemburgu Stéphanie Lukasik z Uniwersytetu Luksemburskiego.

Takie metody są wysoce skuteczne – wielu odbiorców trudno jest przekonać, iż nie mają do czynienia z prawdziwym politykiem.

„Ta forma dezinformacji stanowi w Luksemburgu poważny problem, bo wielu ludziom trudno jest odróżnić prawdziwy post RTL od zmanipulowanego, wygenerowanego przy użyciu sztucznej inteligencji”, wskazała Lukasik.

Absurdalne teorie

Popularność w części państw zyskują również przekazy o charakterze absurdalnym, w które teoretycznie nikt nie powinien wierzyć. Mimo to mają one dość szerokie grono zwolenników.

„Podczas fali śnieżyc (…) niektórzy twierdzili, iż śnieg przestał się topić – iż jeżeli ulepi się śnieżkę, to ona się nie roztopi, bo «system» fałszuje choćby pogodę. Ludzie faktycznie próbowali roztapiać śnieg, tylko po to, by odkryć, iż na mrozie zamienia się on w bryłkę lodu. To była jedna z bardziej absurdalnych teorii spiskowych”, wskazała Filimon.

„W czasie spowodowanych ulewami powodzi w Walencji pojawiły się narracje spiskowe twierdzące, iż to nie był naturalny kataklizm – iż został sztucznie wywołany. Niektórzy rozpowszechniali teorię, iż burza została «wyprodukowana» specjalnie po to, by zaszkodzić mieszkańcom Walencji”, powiedział na temat dezinformacji w Hiszpanii Pablo Hernández z Maldita.es.

„Niektóre teorie spiskowe wydają się tak szalone, iż aż trudno uwierzyć, by ktokolwiek je traktował poważnie. Ale są ludzie, którzy w nie wierzą – albo przynajmniej pozwalają im zakorzenić się w sferze wątpliwości”, zauważył.

Natomiast w Holandii popularna jest teoria demonizująca Światowe Forum Ekonomiczne w Davos i przedstawiająca je jako swego rodzaju tajną organizację kontrolującą świat, powiedział nam Robert van der Noordaa.

„Podczas wyborów (…) często wiąże się pewne partie polityczne ze Światowym Forum Ekonomicznym. Taki przekaz wykorzystuje się do oczerniania tych partii”, wyjaśnił.

„Pojawiają się wręcz stwierdzenia, iż była kanclerz Niemiec Angela Merkel i były premier Holandii, a w tej chwili szef NATO Mark Rutte należą do jakiegoś tajnego klubu, w którym piją krew niemowląt. Niektóre z tych propagandowych treści są tak absurdalne, iż aż trudno uwierzyć, iż ktoś mógłby je wymyślić”, zauważył.

Walka z dezinformacją

Stopień zaawansowania i zorganizowania systemów przeciwdziałania dezinformacji zależy od kraju – i poszczególne kraje UE bardzo się różnią w tym zakresie.

Różne jest zaangażowanie rządów w walkę z dezinformacją. W niektórych krajach powołano specjalne jednostki działające przy rządach, mające na celu identyfikację i zwalczanie masowych kampanii rozpowszechniania fałszywych informacji.

Przykładem jest nowa jednostka działająca przy NASK. „Stworzyliśmy specjalny dział przeciwdziałania dezinformacji w NASK, który działa całkowicie odpolityczniony i zajmuje się reagowaniem na krytyczne sytuacje. Blisko współpracujemy z operatorami i platformami, by wychwytywać fałszywe informacje i reagować publicznie, wskazując, gdzie pojawiają się nieprawdziwe treści”, podkreślił Krzysztof Gawkowski.

Z kolei na przykład na Łotwie elementem strategii walki z dezinformacją jest blokowanie rosyjskojęzycznych kanałów. „Do lipca ubiegłego roku zakazano emisji 142 kanałów telewizyjnych oraz około 200 domen. Ogranicza to narażenie na bezpośrednią propagandę”, wskazała Anete Bērzkalne.

„Utworzono również platformę, dzięki której obywatele mogą bezpośrednio zgłaszać przypadki dezinformacji oraz uzyskać dostęp do różnych materiałów, w tym treści edukacyjnych. Tworzone są też filmy edukacyjne, które są dostępne online”, zaznaczyła.

Nie we wszystkich krajach istnieje jednak taka deformacja do zwalczania dezinformujących treści – a w części z nich istnieją wyraźne przeszkody dla tych wysiłków.

„W trosce o demokrację powinno się podjąć działania przeciwko mediom propagandowym. Ale politycy boją się skrajnie prawicowych partii i ich wyborców. Więc nikt nie odważa się nic zrobić. Tematu propagandy w holenderskiej polityce w zasadzie nie da się poruszyć. Od razu pojawiają się zarzuty typu «Wielki Brat cię obserwuje», jakby chciało się kontrolować społeczeństwo”, wskazał Robert van der Noordaa.

Teresa Coratella zwróciła uwagę na brak instytucjonalnej woli walki z dezinformacją we Włoszech. „Jeśli tak wielu polityków samemu promuje fałszywe narracje, to nie powstaną silne instytucje zdolne do przeciwdziałania dezinformacji, która stanowi zagrożenie dla demokracji”, podkreśliła.

„Niestety we Włoszech przez cały czas nie traktujemy dezinformacji tak samo poważnie jak inne kraje, na przykład Polska czy państwa bałtyckie, gdzie są silne tradycje walki z tym zjawiskiem. My nie postrzegamy dezinformacji jako zagrożenia destabilizującego nasze społeczeństwo, demokrację czy gospodarkę”, zauważyła.

Zarówno w działalności fact-checkingowej, jak i w edukacji medialnej, ważne są też wysiłki uniwersytetów, ośrodków badawczych i organizacji pozarządowych. „Na Uniwersytecie w Tartu działamy na wielu frontach. (…) Pracujemy z nauczycielami, młodzieżą, bibliotekarzami, rodzicami i aktywistami, przekazując im wiedzę w zakresie weryfikowania informacji i oceny cudzych intencji”, powiedziała dr Maria Murumaa-Mengel.

„Chcemy wspierać organizacje fact-checkingowe, żeby mogły dalej odkłamywać nieprawdy pojawiające się w wypowiedziach polityków, influencerów, a także różnych grup działających lobbyingowo na rzecz innych państw”, oznajmił z kolei Krzysztof Gawkowski.

Podsumowanie: Dezinformacja bez granic

Przeprowadzając łącznie 28 rozmów z ekspertami z poszczególnych państw Unii Europejskiej i Ukrainy, doszliśmy do jednego kluczowego wniosku: dezinformacja nie zna granic. Chociaż, jak wynikło z naszych rozmów, każdy kraj ma swoją specyfikę, to jednocześnie w wielu krajach powtarzają się podobne narracje. w tej chwili odnosi się to w szczególności do narracji na temat Ukrainy, imigracji czy Unii Europejskiej.

Jednocześnie nasze rozmowy z ekspertami pokazały, iż zdecydowanie najsilniejszym aktorem odpowiedzialnym za szerzenie dezinformacji w krajach Unii Europejskiej jest Rosja. Ogromna kremlowska machina dezinformacyjna obejmuje całą Europę i posługuje się również różnorodnymi kanałami.

Choć media tradycyjne, takie jak kanały telewizyjne RT i Sputnik, wciąż odgrywają istotną rolę, to w tej chwili prym wiedzie internet, który daje nieporównywalnie większe możliwości, jeżeli chodzi o docieranie do szerokiej widowni. W erze mediów społecznościowych szerzenie mylących informacji jest łatwiejsze niż wcześniej.

Dezinformacja nie ma również granic, jeżeli chodzi o języki. choćby jeżeli narracje mają swoje źródła na Kremlu czy w Pekinie, to docierają do Europejczyków w ich własnych językach – głównie dzięki „pseudo-mediów” i anonimowych kont w serwisach społecznościowych, takich jak X lub Telegram.

Należy jednak pamiętać, iż za dezinformującymi narracjami nie stoją wyłącznie zagraniczne podmioty. W szerzeniu dezinformacji równie aktywni są krajowi aktorzy, w tym media, politycy, a w niektórych krajach choćby rządy. Podmioty te często – świadomie lub nie – powielają kremlowski przekaz, ale nierzadko też tworzą swoje własne narracje dezinformacyjne, dostosowane do sytuacji w danym kraju.

Nawet jeżeli nie wszystkie fałszywe lub mylące narracje mają swoje źródło w Moskwie, to głównym celem i skutkiem szerzenia dezinformacji jest krzewienie podziałów w społeczeństwach – a podzieleni Europejczycy to woda na młyn dla rosyjskich władz.

Dlatego Kreml wspiera nie tylko szerzenie w Europie prorosyjskich i antyunijnych narracji, ale także dezinformujących przekazów w ogóle, a ich popularność świadczy o tym, iż Władimir Putin – nie bezpośrednio, ale i tak w dużym stopniu – kontroluje europejską przestrzeń informacyjną

Skuteczną walkę z dezinformacją można porównać do łodzi, która potrzebuje dwóch wioseł, aby płynąć do przodu. Jednym wiosłem są działania rządów, w tym tworzenie specjalnych jednostek zajmujących się przeciwdziałaniem kampaniom dezinformacyjnym na dużą skalę.

Drugie wiosło to działalność podmiotów niezależnych, w tym organizacji pozarządowych, uniwersytetów i mediów. Ich zadanie to praca i podstaw. Rolą mediów jest uczciwy fact-checking i rzetelne dziennikarstwo z misją, natomiast NGOsy mogą wspierać skuteczną i nowoczesną edukację medialną, zorientowaną zwłaszcza na nowoczesne środki przekazu, takie jak media społecznościowe, i obejmujące wszystkie grupy wiekowe – od najmłodszych po seniorów.

Dezinformacja to smok, któremu odrastają dopiero co odcięte głowy. To zjawisko, które występuje na całym świecie i z którym nie da się wygrać raz na zawsze. Aby jednak nie dać się owemu smokowi pożreć, konieczna jest świadomość problemu i jego skali i podejmowanie adekwatnych działań, aby ograniczyć dezinformację i jej wpływ na demokrację w krajach UE.

W ramach projektu „Strażnicy Prawdy: Fact-checking podczas polskiej prezydencji w Radzie UE” stworzyliśmy serię podcastów pod nazwą Truth Talks i w ciągu ostatnich kilku miesięcy przeprowadziliśmy rozmowy z 28 ekspertami w dziedzinie dezinformacji ze wszystkich państw Unii Europejskiej oraz Ukrainy. Opowiedzieli nam oni o wyzwaniach związanych z walką z tym zjawiskiem w ich krajach oraz o tym, jakie dezinformujące narracje dominują w przestrzeni informacyjnej tych krajów.

Na podstawie zebranych informacji przygotowaliśmy Mapę Dezinformacji w Europie. Najważniejsze obserwacje i wnioski z rozmów zawarliśmy natomiast w powyższym raporcie.

Artykuł <span style="
display: inline-block;
background-color: #FFC708;
color: black;
font-size: 0.75em;
padding: 0.15em 0.5em;
border-radius: 9999px;
margin-right: 0.4em;
vertical-align: middle;
">PREMIUM</span>Putin oplata Europę fake newsami niczym ośmiornica / Truth Talks: RAPORT pochodzi z serwisu EURACTIV.pl.

Idź do oryginalnego materiału