Ukraińcy nie chcą opuścić akademika UMCS

magnapolonia.org 7 godzin temu

Ok. 250 tzw. “uchodźców wojennych” z Ukrainy musi do końca września opuścić akademik “Helios”, należący do Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Po dwuletnim pobycie “uchodźców” budynek nadaje się wyłącznie do remontu i to właśnie planuje uczelnia. – Jest problem, chcieliśmy wyjść na ulicenarzekają roszczeniowi Ukraińcy, którzy nie zamierzają szukać sobie lokum na wolnym rynku.

Ukraińcy nie chcą opuścić akademika UMCS. Dom Studencki Helios to jedno z miejsc zbiorowego zakwaterowania dla uchodźców z Ukrainy od 2022 roku. Większość mieszka tu niemal od początku, czyli od lutego/marca 2022 roku. Mają oddzielne pokoje, z jedną łazienką na dwa pomieszczenia mieszkalne. Kuchnia jest na korytarzu, jedna na piętro.

– Na dziś wiemy tyle, iż część z nas będzie musiała szukać mieszkania na wynajem. Finansowo ma nas wspomóc m.in. Polski Czerwony Krzyż, w ramach dopłat do wynajmu, ale tylko przez kilka miesięcy. Część osób dostała propozycję przeniesienia ich poza Lublin, na co nie chcą się zgodzić – powiedziała jedna z lokatorek, Irina.

Ukrainki twierdzą, iż choć przeprowadzano z nimi kilka rozmów, przeprowadzka wciąż jest dla nich zaskoczeniem. – Trudno się na to przygotować. Odbieramy to, iż ktoś nas nie chce, iż musimy iść gdzieś indziej, nie wiadomo gdzie. Był wśród nas choćby pomysł, by wyjść i protestować na ulicy. Protest był już choćby zgłoszony, ale ostatecznie do niego nie doszło. Nie chcemy, by ktoś odebrał to tak, iż podburzamy innych, iż – w dobie wojny w Ukrainie – my, Ukrainki i Ukraińcy, siejemy jakąś dezinformację i zamęt – dodała roszczeniowa Ukrainka, licząca na to, iż będzie przez kolejne lata żyć na garnuszku ciężko pracujących Polaków.

Tymczasem sekretarz miasta Lublin, Andrzej Wojewódzki twierdzi, iż nikt nie zostanie pozostawiony bez pomocy. Każdy Ukrainiec z akademika ma dostać jakąś ofertę mieszkaniową, w tym dopłaty do wynajmu przez pół roku w ramach usamodzielniania się, albo możliwość zamieszkania w miejscu zbiorowego zakwaterowania pod Lublinem. – Część osób, około 160-170, będzie mogła zostać w Lublinie, jeżeli tu się leczą albo ich dzieci chodzą tutaj do szkoły. Przygotowujemy dla nich ośrodki, realizowane są remonty. Wszystkim zapewnimy przeprowadzkę, przewieziemy ich rzeczy – stwierdził ten sługa narodu ukraińskiego.

Jak słyszymy, ukraińskie rodziny, którym zostanie zaproponowany pobyt w Lublinie, będą musiały się dostosować do warunków, jakie będą im przedstawione. W tym – również do regulaminów obiektów, do których trafią. Bo do tej pory bywało z tym różnie.

Jak przyznał Andrzej Wojewódzki, były przypadki, gdy “uchodźcy” zmieniali zamki w pokojach akademika i dorabiali sobie swoje klucze, tak by zarządcy obiektu nie mogli wejść do pokoi. Bywało, iż rodzina wyjeżdżała na wiele dni, zamykając pokój “na cztery spusty”. Były przypadki niszczenia infrastruktury wewnątrz akademika, ale nie tylko. – Niektóre z pań próbowały wstawiać do pokojów małe kuchenki gazowe, na co nie było naszej zgody, a mimo to, miało to miejsce. Nie muszę tłumaczyć, jak bardzo mogło to być niebezpieczne. Na takie działania nie może być naszej zgody – mówił sekretarz miasta.

Były też liczne przypadki, typowego dla turańskich nacji nadużywania alkoholu, także przez matki z dziećmi.

Jedna z Ukrainek przyznała, iż zgodnie z jej wiedzą, niektórzy z “uchodźców” nie zamierzają się nigdzie wyprowadzać, mimo oficjalnej informacji, iż nie mają innego wyjścia. – Nie wiem, co z nimi będzie. Jest w nich bunt i może się okazać, iż samodzielnie tych pokoi nie opuszczą. Sytuacja nie jest łatwa, emocje są duże.

NASZ KOMENTARZ: Zaczynamy odliczanie do momentu, gdy Ukraińcy stwierdzą, iż Polacy źle ich traktują, w związku z czym trzeba znowu zacząć nas “rezać”.

Polecamy również: Magna Polonia wygrała ze znachorem Jerzym Ziębą!

Idź do oryginalnego materiału