Wojna kognitywna na granicy polsko‑białoruskiej: migracja jako broń, social media jako pole bitwy, a polscy żołnierze w centrum ataku

sasmaczyliblogbezpiecznika.blogspot.com 4 godzin temu

Do napisania tego artykułu sprowokowały mnie ostatnie wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej oraz całkowita bierność (pomimo upływu lat oraz wojny przy naszej granicy) naszego państwa w infosferze.

Nasze działania przypominają boksera, który w narożniku próbuje ustać pod naporem uderzeń, od czasu do czasu tylko starając się wyprowadzić cios, który trafia w próżnię.


Granica Polski z Białorusią to nie strefa kryzysu migracyjnego – to pole regularnej wojny hybrydowej, której celem jest podważenie spójności państwa i destabilizacja regionu. Mińsk, wspierany przez Moskwę, prowadzi działania, które idealnie wpisują się w definicję wojny kognitywnej: manipulowanie informacją, emocjami i percepcją społeczną.

Migranci stali się bronią. Social media – głównym polem bitwy.

A polscy żołnierze i funkcjonariusze Policji i Straży Granicznej?

Oni są dziś jednym z głównych celów ataków psychologicznych. To konflikt bez tradycyjnej linii frontu, ale jego skutki są równie groźne – od chaosu w mediach po traumę wśród ludzi w mundurach.




Social media – cyfrowy front tej wojny

Media społecznościowe są w tej chwili głównym kanałem działań propagandowych i operacji wpływu. Kanały na Telegramie, profile na VK, a także viralowe materiały na TikToku i X (dawniej Twitter) służą do publikacji materiałów z dramatycznym przekazem. Najczęściej są to:

  • zdjęcia dzieci w lesie z podpisami typu:
    „Polska morduje uchodźców na granicy UE”,

  • nagrania sugerujące brutalne działania polskich służb,

  • przekazy w stylu „granica Europy = strefa śmierci”.

Takie treści są następnie wzmacniane przez boty i farmy trolli. Analizy firmy Meta i badania OSINT wskazują, iż część tych operacji jest bezpośrednio koordynowana przez białoruskie służby KGB, które zakładały fałszywe konta podszywające się pod aktywistów (Al Jazeera, EUVSDisinfo).
Ich zadaniem jest wywołanie emocjonalnej reakcji wśród odbiorców, w tym obywateli UE, i wciągnięcie realnych osób w spiralę dezinformacji.

Ataki personalne – gdy propaganda uderza w konkretne osoby

Operacje kognitywne Mińska nie kończą się na kreowaniu narracji „Polska to oprawca migrantów”. Coraz częściej celem są konkretne osoby – żołnierze Wojska Polskiego i funkcjonariusze Straży Granicznej.

Mechanizmy ataku:

  1. Manipulacje wizualne i deepfake

    • Publikowane są spreparowane materiały, na których polscy żołnierze biją migrantów lub strzelają do dzieci.

    • Takie obrazy gwałtownie stają się viralami i trafiają do międzynarodowych mediów, często bez weryfikacji (Human Rights Watch).

  2. Fale hejtu w social media

    • Po każdym incydencie na granicy pojawia się fala komentarzy: „mordercy”, „faszyści”, „oprawcy dzieci”.

    • Posty trafiają na profile powiązane z wojskiem, do grup lokalnych i na fora, a ich źródłem są często zautomatyzowane sieci botów.

Zmasowany atak po użyciu broni – przykład z ostatnich dni.

Lipiec 2025: polscy żołnierze użyli gumowych kul wobec grupy migrantów, która próbowała siłowo przekroczyć granicę. Jeden z mężczyzn – obywatel Sudanu – został ranny w udo, jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Reakcja w sieci była natychmiastowa:

  • W ciągu kilku godzin w prorosyjskich kanałach pojawiły się nagłówki typu: „Polska strzela do uchodźców”.

  • Rozpoczęto kampanię w mediach społecznościowych, multiplikowaną przez boty, z narracją: „Polska zabija ludzi na granicy UE”.

  • Do trendów weszły tytuły artykułów "Żołnierze strzelają do migrantów" lub "Strzelanina na granicy".





‼ Problem systemowy: ochrona wizerunku żołnierzy i funkcjonariuszy

Jednym z najsłabszych punktów obrony informacyjnej Polski jest brak restrykcji w publikacji wizerunku służb. Wciąż zdarzają się:

  • zdjęcia patroli z widocznymi twarzami, nazwiskami i stopniami w oficjalnych komunikatach MON i Straży Granicznej czy też Policji,

  • materiały promocyjne w social mediach, które pozwalają łatwo zidentyfikować żołnierza lub funkcjonariusza.

Dlaczego to groźne?

  • Nawet bez oficjalnego doxingu, na podstawie imienia i nazwiska można w kilka minut znaleźć konto na Facebooku, LinkedInie czy Instagramie.

  • To otwiera pole dla presji psychologicznej i manipulacji.

  • Przeciwnik może wykorzystać rodzinę jako punkt nacisku.

Wnioski są oczywiste:
Pełna anonimizacja materiałów z udziałem funkcjonariuszy powinna stać się standardem – tak jak w wielu państwach NATO.


Dziennikarze i pseudoeksperci – „pożyteczni idioci” w wojnie informacyjnej

Narracje wrogich ośrodków nie działają w próżni. Ich skuteczność rośnie, gdy wchodzą do mainstreamu. Tu pojawia się problem pożytecznych idiotów:

  • dziennikarzy polskich i zagranicznych,

  • ekspertów bez wiedzy o wojnie informacyjnej,

  • komentatorów budujących zasięgi na emocjach.

Jak to działa?

  • Clickbait ponad analizę – dramatyczny nagłówek „Żołnierze oddali strzały” klika się lepiej niż rzetelny artykuł o operacji hybrydowej Łukaszenki.

  • Brak weryfikacji źródeł – zdjęcia z prorosyjskich kanałów Telegramu trafiają do portali zachodnich bez sprawdzenia autentyczności.

  • Eksperci „od wszystkiego” – przedstawiają kryzys wyłącznie jako „problem humanitarny”, pomijając jego wymiar informacyjny.

Efekt?

  • Narracja przeciwnika zyskuje legitymację w oczach opinii publicznej w UE.

  • Polska w globalnym przekazie jawi się jako agresor, a nie ofiara wojny hybrydowej.




Ostatni i najważniejszy punkt: Czas na ofensywę w sieci

Dziś Polska walczy z operacjami w sieci niemal wyłącznie reaktywnie – odpowiadając na fake newsy po ich publikacji, prostując zmanipulowane narracje i próbując ratować wizerunek państwa, gdy pożar informacyjny już trwa.
To strategia obronna, która przypomina gaszenie płomieni, ale nie usuwanie źródła ognia. A w wojnie kognitywnej, jeżeli tylko gasimy pożary, nigdy nie wygramy.

Operacje wpływu, które obserwujemy na granicy polsko-białoruskiej, to wojna asymetryczna – agresor inwestuje minimalne środki (boty, memy, kilka fałszywych kanałów na Telegramie), by osiągnąć maksymalny efekt strategiczny: chaos, polaryzację społeczną, presję polityczną. Odpowiadanie wyłącznie defensywnie oznacza oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika.

Dlaczego potrzebna jest ofensywa w infosferze?

  1. Kontrola narracji – dopóki reagujemy po fakcie, narracja wroga już „żyje” w mediach, w umysłach odbiorców.

  2. Prewencja – ofensywa to działania wyprzedzające, np. blokowanie źródeł dezinformacji i demaskowanie botnetów przed viralem.

  3. Psychologiczny efekt dominacji – w wojnie informacyjnej przewagę ma ten, kto narzuca tempo i temat rozmowy.


Jak powinna wyglądać prawdziwa ofensywa w sieci?

  • Kontrnarracje w czasie rzeczywistym – nie czekać na falę fake newsów, ale tworzyć przekazy budujące odporność społeczną, np. storytelling pokazujący żołnierzy jako obrońców bezpieczeństwa, nie „oprawców”.

  • Demaskowanie źródeł – identyfikacja farm trolli, kont w social mediach, kanałów Telegramu i siatek botów + ich publiczne ujawnianie w raportach.

  • Cyber operacje zaczepne – nie tylko zgłaszanie fałszywych treści, ale blokowanie infrastruktur propagandowych, np. kont, domen, serwerów proxy, botnetów czy też przeprowadzanie ataków SND ( na temat SND przeczytasz tutaj)

  • Atak na wiarygodność przeciwnika – ujawnianie, iż profile rzekomych „aktywistów humanitarnych” są powiązane z KGB lub rosyjską GRU.

    To tylko część działań jakie należy wykonywać - wszystkich z wiadomych względów nie będę publikować.

Know-how i sprzęt – fundament sukcesu

Ofensywa w infosferze to nie tylko dobre chęci. Potrzebne są:

  • Ludzie z wiedzą – specjaliści od OSINT, SOCMINT, psychologii informacyjnej, cyberoperacji, inżynierowie chaosu i wielu innych.

  • Zaawansowane narzędzia – systemy do analizy sieci społecznościowych, social mediów, automatycznego wykrywania botów, monitorowania trendów i geolokalizacji źródeł propagandy.

  • Sztuczna inteligencja – do śledzenia narracji w czasie rzeczywistym, identyfikowania wzorców dezinformacji i przewidywania ataków informacyjnych.


Nie tylko służby – czas na strukturalną zmianę

Dziś działania z zakresu wojny w sieci teoretycznie prowadzą służby (cyber wojska nie mają uprawnień które pozwalają prowadzić skutecznie takie działania), w praktyce nie mają one jednak ludzi, sprzętu, ani know-how. choćby gdyby potrafiły to robić i miały wszystko co potrzeba to wciąż za mało. Wojnę kognitywną trzeba prowadzić systemowo, na wielu poziomach, co oznacza także:

  • Straż Graniczna – własne zespoły monitorujące narracje w sieci w rejonie operacyjnym.

  • Wojsko Polskie – tworzenie komponentów INFO OPS w każdej jednostce operacyjnej.

  • Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) – obowiązkowe zespoły analityczno-informacyjne w każdej brygadzie OT, które będą łączyć wiedzę lokalną z globalnym monitoringiem.

Model ukraiński pokazuje, iż zaangażowanie struktur wojskowych w cyber- i info-obronę na każdym szczeblu ma najważniejsze znaczenie dla odporności państwa.

Najwyższa pora na centra walki w sieci w formacie FUSION

Dlaczego musimy przejąć inicjatywę?

Jeżeli pozostaniemy tylko przy defensywie, przeciwnik będzie nas stale wyprzedzał. Dzisiejsze konflikty wygrywa się nie tylko na polu bitwy, ale w głowach opinii publicznej, w social media i w przekazie międzynarodowym.
Dlatego Polska musi stać się aktywnym graczem w infosferze – atakować, neutralizować i narzucać własne narracje. W przeciwnym razie każda graniczna prowokacja Mińska czy Moskwy będzie zamieniała się w globalny kryzys wizerunkowy.



Idź do oryginalnego materiału