Nie San Francisco, Los Angeles czy Seattle. Nowy Jork jest najpopularniejszym kierunkiem relokacji pracowników technologicznych. Przyciągnął netto największą liczbę mobilnych pracowników IT w start-upach w ubiegłym roku. Tak wynika z raportu SignalFire, firmy venture capital, specjalizującej się w inwestowaniu w start-upy z biznesem opartym na sztucznej inteligencji.
Firma SignalFire wykorzystuje w swoich analizach silnik sztucznej inteligencji Beacon, który monitoruje ok. 600 milionów pracowników i 80 milionów spółek. Fundusz zarządza aktywami o wartości ponad 2,1 miliarda dolarów. Firma analizuje dane m.in. z platformy skupiającej specjalistów i profesjonalistów z całego świata – LinkedIn.
Z najnowszego raportu firmy wynika, iż w 2023 r. Nowy Jork zatrudnił więcej mobilnych pracowników technologicznych niż jakiekolwiek inne miasto w USA. To pokazuje, iż lokalny rynek pracy w nowych technologiach w tym regionie kwitnie, pomimo tradycyjnie wysokich kosztów utrzymania w największym mieście USA, z którymi muszą się liczyć pracownicy i pracodawcy.
Jak wynika z analizy danych LinkedIn, aglomeracja Nowego Jorku przyciągnęła 14,3% wszystkich pracowników sektora technologicznego z USA w 2023 r. Równocześnie Nowy Jork stracił 10,7% pracowników technologicznych, którzy przenieśli się do innych ośrodków. Dało to NY zysk netto na poziomie 3,6%. I jest to najwyższy pozytywny wynik w USA.
Obszar Austin w Teksasie odnotował drugi co do wielkości zysk netto na poziomie 1,4%, a za nim znalazł się obszar Los Angeles z wynikiem 0,6%. Tymczasem w rejonie Zatoki San Francisco liczba pracowników technologicznych spadła netto o 3,7%. Dalej uplasowały się kolejne wielkie obszary gospodarcze – Seattle i Bostonu. San Francisco było tuż za Nowym Jorkiem pod względem udziału w napływie ludności (12,3%), ale odnotowało większy odpływ.
„San Francisco przez cały czas jest jednak najważniejszym miastem technologii, choćby po niedawnym odpływie ludności. Ale Nowy Jork powoli nadrabia zaległości” – informuje Asher Bantock, szef działu badań w SignalFire.
Wielkie Jabłko będzie jeszcze większe?
Nowy Jork przyjął w latach 2022-2023 prawie dwukrotnie więcej osób relokujących się niż drugie na liście Austin i pozyskał 15% wszystkich osób, które się przeprowadziły. Do największych przegranych w tej walce o nowe talenty zaliczają się niektóre z najbardziej znanych ośrodków technologicznych, w tym San Francisco, Seattle i Boston.
Dlaczego te tradycyjne regiony przegrały walkę o talenty? Bo mają wyjątkowo wysokie koszty życia? Jednak to nie wyjaśnia pierwszej pozycji Nowego Jorku. Big Apple szczyci się najwyższymi cenami czynszów w kraju. I o ile Bay Area, czyli najbardziej tradycyjny technologiczny region w USA, zwiększa liczbę pracowników, to jednak traci talenty na rzecz Nowego Jorku. I – na drugim miejscu – na rzecz Austin. Stolica Teksasu ma bowiem największą dynamikę wzrostu, aż 44%.
Czy to oznacza, iż start-upy z obszaru Zatoki San Francisco nieodwołalnie tracą na znaczeniu? Zmiana miejsca pracy spowodowana była dwoma czynnikami. Pierwszy to przechodzenie pracowników do wielkich firm – big techów, FAANG – działających w tym samym regionie. Drugi to radykalna zmiana miejsca pracy na inny region. Dlaczego tak się dzieje?
„Jedna z hipotez wyjaśniających, (…) to postrzeganie big techów jako bezpiecznej zmiany w karierze w porównaniu z raczkującym start-upem” – zwracają uwagę autorzy raportu. Jednak przecież to właśnie big techy przeprowadziły w 2022 r. wielki proces masowych zwolnień. Rok 2023 nie był inny. Bezpieczne miejsce pracy stało się mniej bezpieczne.
Przeczytaj: Google zwalnia, bo chce przyspieszyć
„Pojęcie bezpiecznej zmiany już dawno minęło, a start-upy finansowane przez VC mają silną pozycję do rekrutacji z tej samej puli talentów” – uważają specjaliści z SignalFire.
Drugi aspekt tego trendu – fizyczna relokacja do innych miast, np. Nowego Jorku czy Austin – może być wynikiem przejścia na pracę zdalną podczas pandemii. „Uważamy, iż większość tych przesunięć to relokacje pracowników na odległość, które nie we wszystkich przypadkach są dostosowane do lokalizacji ich pracodawców” – piszą autorzy raportu. W każdym razie Nowy Jork przeżywa boom talentów technologicznych, co widać na grafice poniżej.
Dowiedz się więcej: Branża IT wraca do biur – czy to koniec pracy zdalnej?
Dolina Krzemowa odżywa z powodu GenAI
Trend przepływu pracowników IT do wielkich metropolii poza Doliną Krzemową nie jest jedynym ważnym wnioskiem z raportu firmy SignalFire. Raport diagnozuje 9 dużych tendencji, które pojawiły się w ostatnim roku – roku dynamicznej implementacji sztucznej inteligencji do rozwiązań biznesowych. Najważniejsze dla rynku pracy i dla funkcjonowania biznesu na całym świecie stało się w tym czasie oczywiście zastosowanie narzędzi sztucznej inteligencji. To ta technologia określi też charakter rozwoju IT w kolejnych latach.
Wynik netto przepływu pracowników w ostatnim roku był korzystny dla Nowego Jorku. Jednak jeden z przeanalizowanych trendów pokazuje, iż to wciąż Dolina Krzemowa wygrywa w bezwzględnej liczbie zatrudnionych osób. A to, co ożywia w tej chwili ten obszar, to prawdziwa gorączka złota wśród start-upów zajmujących się GenAI. Największe są w tym regionie.
„Chociaż w ciągu ostatnich pięciu lat nastąpił exodus pracowników technologicznych z Doliny Krzemowej, przez cały czas jest to numer jeden, jeżeli chodzi o liczbę talentów w zakresie sztucznej inteligencji. Być może Nowy Jork kradnie talenty technologiczne w szerszym zakresie z zachodniego wybrzeża. Ma on jednak przed sobą długą drogę, aby dogonić liczbę, jaką chwalą się San Francisco Bay Area i San Jose w Kalifornii” – czytamy w raporcie.
Poza tymi tradycyjnymi miejscami lokowania firm technologicznych duża koncentracja talentów pojawia się w mniej oczywistych miejscach: od Pittsburgha w Pensylwanii po Portland w stanie Oregon. Dlaczego akurat tam? Bo firmy mogą spokojnie znaleźć pracowników bez konkurowania z głównymi ośrodkami technologicznymi. Największe miejsca koncentracji pokazane są na infografice poniżej, z wciąż dużą przewagą metropolii San Francisco:
Rynek IT – pracodawcy czy pracownika?
Sporo w ostatnim czasie słyszymy o masowych zwolnieniach w sektorze IT, o niszczącym stanowiska pracy wpływie sztucznej inteligencji, o zmniejszonym zapotrzebowaniu na pracowników średniego szczebla. O tym pisał niedawno Marcin Bokszczanin: Czy to już koniec zwolnień w IT? Rok 2024 wygląda lepiej, ale nie w płacach
Raport SignalFire potwierdza, iż w obecnym klimacie na rynku pracy IT mieszanka podaży i popytu w większości faworyzuje pracodawców. Jednak „talenty związane ze sztuczną inteligencją stanowią wyjątek i cieszą się niezwykle dużym popytem” – czytamy w tekście.
I ważna rada dla firm IT, które szukają pracowników w zakresie AI: jeżeli mogą zatrudniać zdalnie, powinny rozważyć alternatywne lokalizacje i elastyczne warunki pracy, aby przyciągnąć najlepsze talenty AI/ML z innych skoncentrowanych miast wymienionych powyżej.
To nieco inny kierunek niż ten, o którym pisałem wcześniej, zgodnie z którym AI wymusi koncentrację tylko w największych metropoliach: Gorączka sztucznej inteligencji. Efekt? Koncentracja biznesu w największych metropoliach. Jakie wnioski dla nas?
Co poza tym? Autorzy raportu radzą, żeby firmy precyzyjnie obsadzały stanowiska pracy. „Żeby analityk danych mógł być w 100% analitykiem danych, a inżynier ML w 100% inżynierem ML. To powinno zachęcić szukające ofert talenty do wyboru właśnie takich mocno zdefiniowanych miejsc pracy”.
Dodatkowo założyciele i menedżerowie start-upów IT powinni lepiej przewidywać potrzeby pracowników pokolenia Z. Przede wszystkim – żeby zatrzymać ich dłużej niż przez pierwszy rok pracy. Raport doradza „stworzenie jasnych ścieżek kariery, aby stopniowo rozwijać karierę młodych talentów w firmie”. Ważne, żeby młodzi pracownicy „widzieli swój stopniowy rozwój”.
Firmy powinny mieć także propozycje dla starszych pokoleń. Według autorów raportu badania pokazują, iż „starsi pracownicy częściej pozostają lojalni wobec firmy przez dłuższy czas”.
Jakie specjalizacje mają największe szanse?
Jeśli AI jest w stanie ograniczyć popyt na niektóre stanowiska pracy i specjalizacje, to jest w stanie również na niektóre stanowiska popyt wygenerować. Pisał o tym niedawno w HomoDigital Marcin Bokszczanin w tekście: Coraz mniej ofert pracy w IT. To głównie zmartwienie wchodzących na rynek
Według SignalFire wśród najpopularniejszych stanowisk pracy będzie się wyróżniać w najbliższym czasie inżynieria danych. „Inżynier danych przyćmił analityka danych” – czytamy w raporcie. Jest to związane z podstawowym kierunkiem rozwoju technologii sztucznej inteligencji – opartej właśnie na danych. Inżynierowie danych są niezbędni zwłaszcza do odpowiedniego przygotowywania ogromnych ilości danych wykorzystywanych do trenowania i napełniania modeli AI.
M.in. o tym mówił w wywiadzie dla HomoDigital Sebastian Kondracki, inicjator powstania polskiego modelu LLM: Bielik to tylko jeden krok, potrzebujemy więcej polskich LLM-ów
Na poniższej infografice widać trendy w popycie na specjalizacje w ostatniej dekadzie. Inżynierowie danych byli najbardziej poszukiwaną specjalizacją w 2023 r. Naukowcy zajmujący się danymi osiągnęli swój szczytowy poziom w 2018 r., a w kolejnych latach rynek pracy dla nich wyraźnie spada. Z kolei analityka danych notuje spektakularny spadek od 10 lat. Zdaniem autorów raportu ten ostatni trend jest związany z tym, iż kompetencje analityków danych są wykorzystywane we współpracy z innymi zespołami zajmującymi się danymi.
Przeczytaj: “Najseksowniejszy zawód XXI wieku”. Kim jest data scientist?
Czy wykształcenie ma znaczenie? Niekoniecznie!
Ciekawe obserwacje dotyczą miejsca pracy i wykształcenia. Okazuje się, iż największa koncentracja talentów AI występuje w tej chwili w największych start-upach, a nie w gigantach technologicznych czy na prestiżowych uniwersytetach. Widać to też w poziomie wykształcenia specjalistów IT.
„Wiele firm poszukujących talentów AI/ML zwykle podaje wymagania dotyczące najwyższej klasy programów CS na poziomie magisterskim. Jednak nie jest to rzeczywistością, biorąc pod uwagę, kto jest faktycznie zatrudniony” – piszą autorzy raportu. Okazuje się, iż choćby wśród naukowców i badaczy mniej niż połowa wszystkich zatrudnionych ma wykształcenie wyższe, a wśród inżynierów ML tylko ok. jedna trzecia.
W jakich sektorach działają najstarsi i najlepiej wykształceni pracownicy? W tych wymagających największego doświadczenia, a także wiedzy naukowej. Nauki przyrodnicze i cyberbezpieczeństwo. Jednak najwyraźniej wraz ze wzrostem zapotrzebowania na talenty związane ze sztuczną inteligencją coraz mniej jest zatrudnianych osób z wykształceniem wyższym. Czy AI zastąpi wykształcenie?
„W rzeczywistości największe talenty w zakresie sztucznej inteligencji skupiają się w gronie dziewięciu firm zajmujących się sztuczną inteligencją” – podsumowują autorzy raportu. „Firmy powinny zastanowić się dwa razy, zanim uznają, iż stopnie naukowe są wymagane na ich stanowiskach. Może to zmniejszyć liczbę wykwalifikowanych osób ubiegających się o pracę” – dodają. Poniższa grafika pokazuje zapotrzebowanie na wykształcenie w IT:
Rynek pracy przyjazny dla najmłodszych specjalistów?
Przyzwyczailiśmy się, iż nowe technologie to domena najmłodszych wiekiem specjalistów. A rynek start-upów to wręcz niemal monopol technologicznej młodzieży. Tak na pewno było. Z biegiem lat specjaliści stali się starsi i pozajmowali wiele menedżerskich stanowisk pracy. Oferują swoje ogromne doświadczenie i w programowaniu, i w biznesie. Jakie ma to konsekwencje?
Talenty IT z pokolenia Z awansują na stanowiska kierownicze wolniej niż poprzednie pokolenia. Nie wystarczy być młodym i mieć fajne pomysły. Ale trudniejsze awanse są też związane ze stylem pracy najmłodszych specjalistów. Rzadziej wiążą się oni z jednym pracodawcą. Zmieniają pracę 2 razy szybciej, niż robią to pracownicy poprzedniego pokolenia X (średnio w pierwszych 4 latach pracy 2,2 miejsc pracy w porównaniu z 1,1 miejsc pracy).
Stanowisko menedżerskie jest dla nich mniej atrakcyjne. Liczy się rozwój osobisty. Tak przynajmniej deklarują najmłodsi pracownicy. Ponieważ mniej pracowników z pokolenia Z wybiera ścieżkę kierowniczą, może to w przyszłości spowodować… niedobór siły roboczej na stanowiskach kierowniczych. To byłby dopiero kryzys…
„Kiedy pokolenie X rozpoczynało karierę, to po czterech latach 7% osób awansowało już na stanowiska kierownicze, w porównaniu z zaledwie 2,8% w tej chwili w pokoleniu Z”. Dlaczego aż tak duża różnica? Może wyjaśnieniem jest… trudny czas.
To pokolenie w sumie nie miało łatwo – doświadczyło najbardziej niestabilnego makroekonomicznego wejścia na rynek pracy. Był to czas globalnej pandemii, Wielkiej Rezygnacji i szczytu zwolnień w IT. Wszystko to w ciągu pierwszych czterech lat pracy. Nic więc dziwnego, iż młodzi ludzie traktują pracę inaczej niż starsi koledzy.
Czytaj też: Jak rozwija się polski ekosystem innowacji technologicznych? Endeavor odpowiada
Źródło zdjęcia: grafika z raportu SignalFire