Ubrania prosto do spalarni. Gminy przegrały z nowym prawem

konto.spidersweb.pl 1 dzień temu

„A nie mówiliśmy?” – mogą teraz bez satysfakcji powiedzieć eksperci, bo ich przewidywania się sprawdziły. Mało która gmina ma pomysł na to, co począć z problematycznym odpadem, jakim są znoszone ubrania. Stawiają więc na najprostsze znane rozwiązanie.

Od 1 stycznia 2025 roku każda gmina ma obowiązek selektywnej zbiórki odpadów tekstylnych. Ubrania, tkaniny domowe, akcesoria tekstylne (szaliki czy czapki) oraz buty nie mogą być wyrzucane do odpadów zmieszanych, jak to wcześniej bywało. Muszą zostać przekazane do Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (PSZOK).

Gminy wydawały się być nieprzygotowane na nowy obowiązek. W pośpiechu stawiano nowe kontenery albo wydłużano czas godzin otwarcia PSZOK-ów. Z opóźnieniem startowały mobilne punkty zbiórki. Jakby wszystko odbywało się na zasadzie: „jakoś to będzie”.

Efekt? Jest tak, jak przewidywali eksperci

Ponad 90 proc. zebranych tekstyliów trafi do spalarni – mówi cytowany przez Rynek Samorządowy Karol Kaliński ze Związku Komunalnego Gmin „Czyste Miasto, Czysta Gmina” w Kaliszu.

Chcieliśmy dobrze, niestety wyszło jak zawsze. Tak jak to jest w naszym kraju, najpierw narzucono obowiązek zbiórki selektywnej na gminę, ale niestety nikt się nie zastanowił, co się dalej z tym stanie. Nie słyszałem, żeby miały powstawać, jak grzyby po deszczu, instalacje do recyklingu tekstyliów – wyjaśnił.

Z ankiety, którą przeprowadził, wynika, iż 53 proc. z przepytanych gmin nie planuje postępować z zebranymi tekstyliami inaczej niż obecnie. Mogłyby to być akcje wymiany, przekazywanie potrzebującym czy choćby sklepy z odzieżą z drugiego obiegu.

Przeprowadzona ankieta dowodzi też, iż gminy odnotowują „znaczny przyrost tej frakcji odpadów”. Sęk w tym, iż wcześniej zebrane tekstylia w dużej części nadawały się do ponownego użycia, tak po zmianie prawa jest to tylko ok. 5-7 proc.

Wobec gmin zostały sformułowane oczekiwania, co do segregowania tekstyliów, w sytuacji kiedy nie przynosi to oczekiwanego efektu ekologicznego (poziomy recyklingu) i jednocześnie generuje koszty dla gminnych systemów gospodarowania odpadami. W obecnych realiach rynkowych każe to postawić pytanie o sens selektywnej zbiórki tej frakcji odpadów – dodaje Kaliński.

Miało wyjść inaczej

Anita Sowińska, wiceministra klimatu i środowiska, przytaczała alarmujące dane, z których wynikało, iż przeciętny Europejczyk co roku kupuje ok 26 kg ubrań, z czego aż 87 proc. jest albo spalanych, albo składowanych na wysypiskach.

– Tylko 22 proc. poddane jest selektywnej zbiórce, a tylko 1 proc. recyklingowi – mówiła wiceministra resortu.

Już wiele wskazuje na to, iż nowe przepisy nie poprawiają złej sytuacji. W kwietniu w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Olga Goitkowska, dyrektorka Wydziału Gospodarki Komunalnej w UM w Gdańsku, relacjonowała, iż stare ubrania stają się paliwem do odzysku energetycznego, choćby o ile trafiają do PSZOK-ów. Na dodatek recykling często nie jest możliwy nie ze względu na brak takich możliwości, ale samego materiału – większość wykonana jest z poliestru, więc i tak nie nadaje się do recyklingu.

– Efekt jest taki, iż niewielka część zebranych tekstyliów jest przerabiana na czyściwo, a miażdżąca większość trafia do spalarni. Wątpliwym pocieszeniem jest to, iż podobny problem ma niemal cała Europa – mówił gazecie Piotr Szewczyk, prezes zarządu Rady RIPOK – Związku Pracodawców.

Najlepiej byłoby więc, gdyby Polacy zrezygnowali z tak częstych zakupów ubrań

Problem polega jednak na tym, iż tzw. szybka moda i łatwo dostępne tanie ciuchy za bardzo kuszą. I tak jest na całym świecie – zalewają nas niedrogie produkty, którym trudno się oprzeć. My płacimy niewiele, za to środowisko ponosi bardzo duże koszty.

Idź do oryginalnego materiału