Nagłaśnianie dezinformacji może szkodzić. Ale jak to? Przecież informuje. Tak, informuje. Ale bez tych informacji być może nikt nie dotarłby do treści dezinformujących, czyli propagandyści odnieśliby porażkę...
Jak wzmocnić rosyjską propagandę? SDA, Fabryka Dezinformacji, zatrudniała ponad 100 pracowników. Między listopadem 2023 r. a sierpniem 2024 r. jej projekt Doppelganger wyprodukował ponad 700 fałszywych stron internetowych, stając się jedną z największych rosyjskich fabryk dezinformacji. Fałszerstwo ma najważniejsze znaczenie dla strategii Rosji, odzwierciedlając metody z czasów sowieckich. Ekspozycja Doppelgangera w mediach, z 163 artykułami, nieumyślnie zwiększyła jego wpływ. Postrzeganie tego wpływu. „Ujawnianie produktów dezinformacyjnych stało się branżą. Dziesiątki organizacji NGO i tych nastawionych na zysk koncentrują się na poszukiwaniu kolejnej sieci wpływu, którą można ujawnić w maksymalnie nagłośniony sposób, bez względu na to, jak mało znaczące mogą być projekty dezinformacyjne. Jednak taka powierzchowna ekspozycja nie odstrasza. W rzeczywistości pomaga im uzyskać więcej funduszy”. Innymi słowy: większość dezinformacji/propagandy jest nieistotna (wydarzenie bez znaczenia), a wyolbrzymianie jej rzekomego wpływu może przynieść korzyści propagandystom i niektórym, którzy ją wyrażają.
I co teraz z tym zrobimy? Czy czzekamy na kolejny artykuł/analizę obalającą narracje o zerowym wpływie, o żadnym znaczenium, zamieszczone na jakichś nieodwiedzanych przez nikogo stronach czy serwisach, kontach w mediach społecznościowych z 3 obserwatorami, oczywiście sprawdzając ("fact-checking"!) każdą taką bezwartościową treść? Skoro są na to fundusze i dofinansowania, no to jasne. Trzeba wykazać, iż się pracuje. Podobnie Doppelganger wykazuje swym fundatorom wpływ: pokazując artykuły o sobie w zachodnich mediach, "patrzcie jak nas się boją, ile zrobiliśmy".
I generalnie polecam moją książkę na ten temat :) Również tam wypowiadam podobny pogląd. Po co nagłaśniać coś, co nie ma znaczenia?