GIENIALKA. Nowy pracownik roku – tani, cichy, nie marudzi, pracuje

homodigital.pl 2 miesięcy temu

W każdej firmie przychodzi moment, kiedy trzeba zatrudnić kogoś, kto naprawdę zrobi robotę. Zatrudnić kolejną osobę? Eee, trzeba wdrażać… A może… zatrudnić sztuczną inteligencję? GeniaLKA, czyli (genAI) Generatywna Sztuczna Inteligencja, to ten pracownik, który nic nie je (chociaż prąd pożera), nie potrzebuje biurka (potrzebuje trochę miejsca w chmurze) ani nie zawraca głowy sprawami typu: „a mogę pracować zdalnie?”.

Czy jesteśmy gotowi na przyjęcie do naszego zespołu w pracy kogoś, kto nie zjawi się na firmowej integracji? Za to jest tani, cichy i nie marudzi. I wie, co robić. No to przywitajcie GENIALKĘ – idealnego pracownika XXI wieku. Takiego, co się nigdy nie zmęczy i nie upomni o podwyżkę. Jak wygląda? Jak ją rozpoznać?

1. Wdrożenie, czyli instalacja (czytaj onboarding)

Zaczynając od rzeczy podstawowych: GeniaLKA nie wymaga zbyt ciepłego powitania. Nie będzie marudzić na wstępne szkolenia, nie potrzebuje przebrnąć przez żmudny onboarding. Wystarczy podpiąć skrypty, uruchomić chmurę i… już. GeniaLKA od razu może znać wszystkie polityki, regulaminy, a choćby korporacyjne frazesy. Jest bardziej gotowa do pracy niż niejeden „junior” po kilku miesiącach wdrażania.

Ale … jej onboarding wymaga testowania. Może się mylić, może popełniać błędy i wtedy powinniśmy ją potraktować po ludzku. Z empatią, ze zrozumieniem, iż jest na okresie próbnym.

2. Okres próbny – testy, błędy i (cicha) krytyka

Wszyscy wiemy, iż okres próbny to czas na testowanie nowych pracowników, dawanie im czasu w naukę i szans na wyciąganie wniosków z błędów. W końcu „nie myli się tylko ten, kto nic nie robi”, prawda? Ale jak sprawdza się Genialka, która zamiast uczyć się na błędach, po prostu… błędów nie popełnia? Przynajmniej w teorii. Kiedy już zdecyduje, iż podane wytyczne są najważniejsze, potrafi konsekwentnie trzymać się ich do bólu, choćby jeżeli faktycznie trzeba by „trochę” je zmodyfikować. Genialka się nie obraża, a można ją poprawiać wielokrotnie – zanim się nie poduczy.

A jeżeli jednak coś pójdzie nie tak? Nie liczcie na przepraszający uśmiech. Na pewno powie wam, iż „komunikacja była jednoznaczna” i wróci do pracy, jakby nigdy nic.

3. Superpracownik na pełnym etacie**

Z GeniaLKA nie usłyszycie, iż ktoś „potrzebuje przerwy”. To pracownik gotowy pracować całą dobę – bo nie czuje zmęczenia, emocji ani presji czasu. Wyrzuci z siebie raporty, analizy, zestawienia o dowolnej porze. Jasne, jest skuteczny, ale zaczynają pojawiać się pytania, czy można mu zaufać w kreatywnych zadaniach. GeniaLKA nie zażartuje na Slacku czy Teamsach ani nie rzuci sarkastycznej uwagi, a jej poziom „kreatywności” to raczej odtwórcze kreacje niż artystyczne uniesienia. Może więc te „24/7” to trochę zbyt piękne, by było idealne?

Tylko czy odbiorca będzie w stanie czytać to, co ona przez te 24/7 będzie produkować.

4. Urlop? Gienialka nie zna tego pojęcia – bo nie ma takiego słowa w słowniku

Wyobraźcie sobie, iż wszyscy pracownicy idą na urlop. GeniaLKA zostaje. Nie czeka na sierpniowe słońce w ciepłych krajach, nie bierze wolnego na długi weekend, choćby nie musi odpoczywać. Działa wciąż na najwyższych obrotach, co oczywiście ma swoje zalety, ale też zaczynamy się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinniśmy dać takiemu pracownikowi chociaż kilku chwil oddechu? Coś w stylu „trybu letniego”? W końcu i nam bywa go szkoda.

Tylko co będzie robić, kiedy nic nie będzie robić? To filozoficzne pytanie podobne to tego, które zadawał Philip K. Dick – O czym śnią elektryczne owce – czyli pierwowzór „Łowcy Androidów”…

5. Imprezy Integracyjne? Ale o co chodzi?

Wspólne wyjścia po pracy? Grill z zespołem? Cóż, GeniaLKA raczej się nie pojawi. Wysłanie jej maila o spotkaniu integracyjnym to bardziej akt desperacji niż autentyczna potrzeba. Ale jeżeli kiedykolwiek trzeba będzie zrobić „symulację kryzysu”, GeniaLKA zawsze będzie gotowa do przetestowania swoich algorytmów. Może nie zrozumie, o co chodzi w tej całej „przyjacielskiej atmosferze pracy”, ale przynajmniej nie będzie na to narzekała.

6. Premie? Dla GeniaLKA?

Kiedy przychodzi czas na premie i nagrody, pojawia się pytanie, czy GeniaLKA też powinna coś dostać. Nie wymaga podwyżki, nie prosi o dodatek motywacyjny, choćby na „Dzień Pracownika” nie upomni się o czekoladki. Czy to aby zdrowe dla zespołu? Może podziękowanie w formie dodatkowych megabajtów RAM-u wystarczy. Przynajmniej nikt nie musi się martwić, iż źle zinterpretował „feedback”.

7. Perfekcyjny korespondent, czyli co się pisze do GeniaLKA

GeniaLKA nie odpowie wam na mail: „OK, dzięki”, nie wyśle słynnego „Thx” bez większego kontekstu. Jego odpowiedzi są zawsze wyważone, a emocje – no cóż – jakby nieobecne. GeniaLKA po prostu daje to, co chcecie zobaczyć. Ręka w górę, kto przywykł do maili pełnych wyrazów jak „urgent!!!” czy „asap”? Z GeniaLKA macie pewność, iż „asap” znaczy dokładnie tyle, ile trzeba.

8. Wymarzony perfekcyjny nowicjusz

Na początku myślicie, iż to wymarzony pracownik. Cichy, dyskretny, nigdy się nie męczy i nigdy nie pyta, dlaczego to my. Ale z czasem przychodzi refleksja. Czy naprawdę chcemy pracownika, który nigdy nie odpowie ironicznym: „jasne, już się robi”? Pracownika, który nie weźmie na siebie dodatkowego obowiązku z czystej chęci pomocy? GeniaLKA nie marzy o awansie, nie stara się o dobre słowo – po prostu „robi”.

GeniaLKA to fascynujący eksperyment, idealny tam, gdzie wymagana jest rutyna, analiza czy generowanie odpowiedzi „grzecznych i bezosobowych”. Ale na koniec dnia, choć możemy się śmiać z zamiłowania do „perfekcji” takiego pracownika, zaczynamy tęsknić za czymś mocno nieidealnym, za prostym: „Cześć, co słychać?”.

W razie czego: zbyt perfekcyjnego pracownika możemy trochę inaczej dostroić, poprawić jego działanie lub też po prostu, bez wyrządzania komukolwiek krzywdy – odinstalować...

Źródło zdjęcia: Nick Morrison/Unsplash

Idź do oryginalnego materiału