Meta Platforms najwyraźniej układa się z prezydentem-elektem Donaldem Trumpem. Właściciel Instagrama i Facebooka zatrudnił na wysokich pozycjach co najmniej dwie osoby związane z Trumpem i ogłasza koniec sprawdzania faktów w postach. Zapowiada również, iż wraz z Trumpem pójdzie na wojnę ze światem chcącym cenzurować amerykańskie firmy. Nie wyłączając UE.
Nie wiemy co usłyszał od prezydenta – elekta szef Mety Mark Zuckerberg, kiedy odwiedzał rezydencję Trumpa w Mar-a-Lago pod koniec listopada 2024 r. Zachęcającą wizję amerykańskiej wolności? Propozycję – co byłoby charakterystyczne dla Trumpa – dealu? Czy, co byłoby jeszcze bardziej dla niego charakterystyczne, groźby? Cokolwiek to było, najwyraźniej Zuckerberga przekonało. Meta układa się z Trumpem.
Meta układa się z Trumpem. Personalia i treści
Sygnały, iż Meta chce polepszenia relacji z Trumpem nadchodziły już wcześniej. W zeszłym tygodniu firma awansowała najbardziej prominentnego republikanina w swym zarządzie, Joela Kaplana, do roli kierującego globalnymi relacjami spółki. Opuszczający to stanowisko Nick Klegg napisał o tym nieco dwuznacznie. „Joel is quite clearly the right person for the right job at the right time”, powtarzając słowo „right” trzykrotnie. Być może również było to odniesienie do prawicowych poglądów Kaplana?
Wczoraj z kolei Meta ogłosiła włączenie do zarządu przyjaciela Trumpa Dana White’a.
Na personaliach się nie skończyło. Szef Mety Mark Zuckerberg ogłosił zakończenie „cenzury”. Nie będzie więc sprawdzania faktów (płaskoziemcy – cieszcie się), ale na razie tylko w USA. Jak twierdzi szef Mety, sprawdzający fakty okazali się „politycznie stronniczy”. Zostaną również zniesione restrykcje na wypowiadanie się o imigracji czy o kwestiach gender.
Filtrowane będą tylko te treści, które dotyczą najpoważniejszych naruszeń. Zuckerberg wspomina tu tylko o narkotykach, terroryzmie i wykorzystywaniu dzieci. Na platformie powróci promowanie treści politycznych.
Kolejnym krokiem będzie „przesunięcie” zespołów zaufania i moderacji treści z Kalifornii do Teksasu. Czy Meta zapłaci pracownikom za przeprowadzkę? Raczej nie – szef Mety zasugerował, iż pracownicy w Kalifornii byli stronniczy. Więc pewnie zatrudni nowych w Teksasie. jeżeli choćby stronniczych, to pewnie w sposób prezydentowi-elektowi nieprzeszkadzający, bo Teksas to jedna z republikańskich twierdz. A firma pewnie zaoszczędzi, bo pracownicy w w tym stanie są tańsi.
Wspólnie z Trumpem przeciw Europie?
Kolejnym krokiem Mety będzie pójście wraz Trumpem na wojnę ze światem, w tym Europą, w imię walki z „cenzurą.”
„Zamierzamy współpracować z prezydentem Trumpem, aby przeciwstawić się rządom na całym świecie, które atakują amerykańskie firmy i dążą do większej cenzury. Stany Zjednoczone mają najsilniejsze konstytucyjne zabezpieczenia wolności wypowiedzi na świecie. Europa ma coraz więcej przepisów instytucjonalizujących cenzurę, co utrudnia tworzenie innowacyjnych rozwiązań” – powiedział Zuckerberg w wypowiedzi zapowiadającej zmiany polityki firmy.
Pomimo mocnej retoryki Zuckerberga, na konkrety prawdopodobnie poczekamy. Jak już wspomniałem, zmiany na początek będą dotyczyć najbardziej Trumpa obchodzącego rynku amerykańskiego. Meta na pewno pamięta, jak bolesne potrafią być kary nakładane przez UE, więc prawdopodobnie nie zacznie wprowadzać nowych porządków w Europie bez jakiejś formy negocjacji z władzami Unii.
A co w tym dla Mety?
Korzyści dla Trumpa są tu oczywiste – wpuszczenie lubianych przez niego treści na największe platformy społecznościowe. A jakie są korzyści dla Mety?
Cóż, prawdopodobnie święty spokój. Mając właściciela istotnego konkurenta, czyli Elona Muska, jako członka administracji Trumpa, Meta mogła się spodziewać mało przyjaznych ruchów ze strony nowowybranego prezydenta.
Nie można również wykluczyć, iż Zuckerberg faktycznie doszedł do wniosku, iż cenzura poszła za daleko. Nie byłby w tym osamotniony, choć wydaje się, iż wahadło zamiast zatrzymać się na środku, poleci daleko w drugą stronę.
Jest jeszcze trzecia możliwość. Transakcyjność Trumpa jest powszechnie znana. Być może Zuckerberg zawarł z prezydentem-elektem deal. Jaki? Na przykład dotyczący przyszłości TikToka – bodaj najgroźniejszego konkurenta Mety. Trump sugerował, iż może uratować chińską platformę, a dla firmy Zuckerberga nie byłoby to szczególnie korzystne rozwiązanie. Jak będzie naprawdę, zobaczymy po inauguracji…
Jak daleko może zajść siła przekonywania Trumpa?
Sytuacja z Zuckerbergiem i Metą pokazuje też, jak silna może być „argumentacja” Trumpa i jak „przekonujący” może on być w rozmowach również z innymi sektorami gospodarki w USA i nie tylko, a także z partnerami politycznymi np. w UE.
Już teraz, jeszcze przed objęciem urzędu przez Trumpa, kilka największych amerykańskich banków wystąpiło np. z zielonego porozumienia finansowania projektów zeroemisyjnych. Stało się to na fali deklaracji Trumpa o wspieraniu tradycyjnych źródeł energii – ropy i gazu ziemnego, a choćby węgla kamiennego, a także – tradycyjnych przemysłów. To takie giganty jak Citi, Bank of America, Morgan Stanley i Goldman Sachs.
Zerwanie przez te banki więzi z sojuszem na rzecz zerowej emisji netto źle wróży porozumieniom klimatycznym. Co w takim razie zrobi Europa? Ugnie się, jak Zuck? Stanie w kontrze do USA? Sporo pytań…
Źródło grafiki: Sztuczna inteligencja, model Dall-E 3