Wyścig AI prawdopodobnie przyspieszy. Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump już zapowiedział zniesienie – i tak łagodnych – regulacji narzuconych na firmy AI przez administrację Joego Bidena. To powinno nadać jeszcze większy impuls rozwojowi sztucznej inteligencji za Atlantykiem. Europa zostanie jeszcze bardziej w tyle a my… za Europą. Bo nasze Państwo nie pomaga. Przynajmniej na razie.
Lider pójdzie jeszcze szybciej do przodu?
Liderem w wyścigu AI są Stany Zjednoczone. To tu ulokowały się najbardziej znane firmy AI – OpenAI czy Anthropic. I to tu technologiczni giganci w rodzaju Microsoftu, Google czy Amazona pompują miliardy dolarów w rozwój AI. Tutaj też mamy najbardziej rozwinięty ekosystem firm venture capital, które inwestują w coraz to nowe startupy.
Rynek amerykański ma dla startupów AI wiele zalet. Po pierwsze, jest to jednolity rynek z (w miarę) jednolitymi regulacjami prawnymi. Jest to również rynek spory, bo przeszło 330-milionowy, używający jednego języka, w dodatku dobrze znanego niemal wszystkim specjalistom od AI. A to oznacza niskie bariery wejścia na ten rynek z produktem.
Jest to również rynek, na którym regulacje rynku AI są bardzo łagodne. Ustawodawstwo regulujące AI na szczeblu federalnym nie istnieje. Pisaliśmy o tym na łamach Homodigital. Z kolei ustawa najważniejszego dla AI stanu Kalifornia, która miała regulować pewne aspekty tworzenia sztucznej inteligencji została po protestach środowiska zawetowana przez gubernatora tego stanu.
Praktycznie jedyną regulacją narzuconą firmom AI, i to tylko tym pracującym nad najbardziej zaawansowanymi modelami, jest dekret prezydenta Bidena z października 2023 roku. Na tej podstawie powstał AI Safety Institute (Instytut Bezpieczeństwa AI) i który zobowiązywał firmy do dostarczania administracji pewnych danych, w szczególności tych związanych z bezpieczeństwem modeli.
Tyle tylko, iż Trump jeszcze w trakcie kampanii wyborczej zapowiedział rezygnację z dekretu a jego zwolennicy sygnalizowali, iż dekret ten może hamować innowację firm AI.
Opory przed nadmiernymi regulacjami
Dodatkowo, kandydat na wiceprezydenta JD Vance wyraził opinię, iż nadmierna regulacja „umocniłyby pozycję obecnych liderów”, zwiększając bariery wejścia dla nowych firm Ai. Podobne obawy wyrażali niektórzy przedstawiciele środowiska venture capital, w tym Marc Andreessen i Ben Horowitz. Czyli założyciele znanej firmy inwestycyjnej Andreessen Horowitz (a16z), którzy poparli Trumpa w kampanii wyborczej.
Czego możemy się spodziewać? Że regulacja AI za Trumpa nie będzie szczególnie bolesna dla firm AI? Przecież własne projekty w zakresie AI rozwija xAI, firma Elona Muska, najbliższego sojusznika prezydenta-elekta.
To wszystko sugeruje, iż firmy AI będą się miały w USA jeszcze lepiej niż dotychczas. Pod warunkiem, iż Trump utrzyma swoje obecne deklaracje. Jednak zapowiedziane przez niego cła i inne bariery handlowe mogą oznaczać słabszy dostęp do GPU potrzebnych do budowania modeli AI. No i jeszcze kwestia pracowników. Trump zapowiedział ukrócenie programu wiz H-1B, z którego zalet powszechnie korzystały firmy AI. Chodziło o to, by sprowadzić utalentowanych pracowników z zagranicy. Pamiętajmy jednak, iż Trump często straszy, ale rzadziej dowozi groźby. Bilans dla sektora AI będzie jednak prawdopodobnie pozytywny.
Chińczyki trzymają się mocno
Stany Zjednoczone co prawda wciąż przodują w AI, ale coraz częściej po piętach depczą im firmy chińskie. I to mimo (dziurawych) restrykcji na dostęp do najnowszych układów do trenowania modeli AI. Nic dziwnego, w projekty AI w Państwie Środka zaangażowane są największe firmy technologiczne. To chiński odpowiednik Google’a Baidu i gigant handlu internetowego Alibaba.
Dosłownie kilka tygodni temu trzy chińskie podmioty, w tym Alibaba, ogłosiły zbudowanie modeli „rozumującego”, który w opinii twórców mogą konkurować z o1 od OpenAI. Modele takie dłużej przetwarzają zapytanie, by sprawdzić, czy udzielana odpowiedź jest prawidłowa. Nadają się one szczególnie w zadaniach logicznych, matematycznych czy z dziedziny nauk ścisłych. Dobre są również w zadaniach programistycznych.
Postępy chińskich firm do tego stopnia wystraszyły amerykańskich polityków, iż jeden z komitetów Kongresu, zajmujący się stosunkami amerykańsko-chińskimi, złożył ciekawą propozycję. Zaproponował stworzenie funduszu, który pomógłby amerykańskim firmom stworzyć ogólną sztuczną inteligencjię (AGI). Tak, by Chińczycy nie opracowali jej wcześniej.
Europa woli regulować niż rozwijać?
Europa potrzebuje innowacji – i to innowacji w technologie przełomowe, takie jak AI. Przede wszystkim dlatego, iż wzrost wydajności pracy w Europie niemal stanął w miejscu. Po drugie dlatego, iż trendy demograficzne są fatalne i demografią nie nadrobimy tego, czego nie jesteśmy w stanie osiągnąć innowacyjnością. Takie są najważniejsze tezy raportu Mario Draghiego o konkurencyjności europejskiej gospodarki.
Raportu generalnie chwalonego (choć nie przez wszystkich), ale którego rekomendacje prawdopodobnie w większości nie doczekają się realizacji. O tym pisałem swego czasu w Subiektywnie o Finansach, siostrzanym serwisie Homo Digital.
Europa zamiast stwarzać warunki do rozwoju sztucznej inteligencji woli regulować. O ile propozycje Draghiego prawdopodobnie nie zostaną wprowadzone, o tyle przepisy regulujące AI, czyli tak zwany AI Act – jak najbardziej. Być może dlatego, iż eurodeputowani mieli świadomość, iż regulując AI regulują głównie firmy amerykańskie…
A to wszystko w sytuacji, gdy w Europie działa tylko jeden szerzej znany startup AI, francuski Mistral. Na dodatek założony przez byłych pracowników jak najbardziej amerykańskiej Mety i brytyjsko-amerykańskiego Google DeepMind. Pisaliśmy o tym na lamach Homodigital. Dodatkowym dowodem tej technologiczno-innowacyjnej posuchy jest fakt, iż spośród 50 największych firm technologicznych na świecie tylko cztery są europejskie.
Polska to Europa do kwadratu?
Tymczasem w Polsce, jak w soczewce, skupiają się rozliczne słabości Europy w dziedzinie AI, czy, szerzej rzecz ujmując, innowacyjności.
Raport Draghiego zawiera diagnozę, iż w Europie finansowanie dla innowacji jest zbyt rozproszone. Szczególnie za mało skoncentrowane na technologiach przełomowych i zbyt rzadko nakierowane na rozwinięcie firmy z już funkcjonującym biznesem – tak zwanych scale-upów.
Jak jest w Polsce? Mediana wartości transakcji na rynku VC to zwykle mało imponujące 1-1,1 mln złotych, i tylko w tym roku było więcej, bo od 2,6 do 4,3 mln zł, ale tylko dlatego, iż z rynku zniknęły fundusze, zwykle inwestujące małe kwoty, zasilane z funduszy UE. Za to tak zwanych megarund finansowania, w których spółki dostają powyżej 100 mln zł, było przez ostatnich pięć lat raptem kilka.
Jedziemy dalej. Część europejskich uczelni ma spore osiągnięcia na polu innowacji. Ale już o wiele gorzej jest z komercjalizacją. Wynika to z faktu, iż europejscy naukowcy są słabiej związani z klastrami innowacyjnymi, które odgrywają istotną rolę w komercjalizacji w sektorach wysokich technologii.
A u nas? Jeszcze gorzej…
A u nas? Jeszcze gorzej. Więzy między naszymi uczelniami a przemysłem były tradycyjnie słabe, a uczelnie. O tym rozmawiałem swojego czasu z Pawłem Chrapowickim z Politechniki Lubelskiej. Uczelnie nie za bardzo dbają też o swoją własność intelektualną. W tej sytuacji trudno jest im przekazać studentom, jak innowacyjny pomysł przekuć na własną firmę.
Dość znamienny jest tu fakt, iż jedna z najbardziej znanych firm AI mająca związki z Polską – mianowicie ElevenLabs – została założona przez dwóch Polaków, którzy skończyli uczelnie brytyjskie.
Pojawiające się tu i tam przy uczelniach inkubatory mogą powoli zmieniać tę sytuację, ale nie będzie to szybki proces. Dodatkowo nie szkolimy wystarczająco gwałtownie specjalistów od AI. Od 2020 roku nadano w Polsce 207 stopni doktora w zakresie sztucznej inteligencji. To plasuję nasz kraj poza pierwszą piętnastką w UE, zarówno pod względem nominalnym, jak i na 100 000 mieszkańców.
Polska ma jeszcze jeden problem – poziom inwestycji w gospodarce należy do najniższych w UE. A bez inwestycji nie ma AI.
Wyścig AI przyspieszy. A co na to Państwo Polskie?
A co w Polsce? Niedawno opublikowana przez Ministerstwo Cyfryzacji propozycja raportu o Strategii Cyfryzacji Polski poświęca jeden rozdział AI. Projekt niespecjalnie wychodzi jednak poza ogólniki. Mamy tu i tam echa raportu Draghiego (priorytetyzacja finansowania innowacji i związana z tym centralizacja agendy badawczej). Mamy przypomnienie o unijnych regulacjach AI i potrzebie ich implementacji. Dowiadujemy się o preferencjach Polaków co do stosowania AI w administracji publicznej.
Mamy też sugestię, iż powstanie „instytucja wiodąca w zakresie badań nad AI” (czyżby przekształcone IDEAS NCBR?) i iż kontynuowane będą prace nad polskim modelem językowym PLLuM.
Tylko że… na aktualizację polityki AI jeszcze musimy trochę poczekać. Ta poprzednia została przyjęta w 2020 r., a więc jeszcze przed wdrożeniem do globalnego użycia ChatGPT. W świecie AI to cała epoka. Wiemy, iż ministerstwo nad nową strategią pracuje, ale niestety nie wiemy, jakie będą efekty tej pracy.
Wiemy za to, jakie były efekty pracy ministerstwa nad implementacją AI Act w Polsce. Według reprezentującego polskie środowiska AI organizacji AI Chamber, projekt wprowadza nadmierne bariery regulacyjne oraz niejasne regulacje o podmiotach nadzorujących.
To chyba nie jest dobry sygnał. O czym świadczy? O tym, iż ministerstwo stara się szukać rozwiązań maksymalnie ułatwiających życie polskim startupom? Czy raczej, iż postanowiło podejść po prostu dość konserwatywnie do implementacji AI Act.
Tymczasem świat nam ucieka. A my zostaliśmy w blokach. Od czasu do czasu strzelając sobie jeszcze w kolano. Widać lubimy dawać światu fory.